Mężczyzna jechał z Sokółki do Białegostoku (Podlaskie). Wszystko przebiegało normalnie. Ale do czasu, bo nagle - nieopodal miejscowości Kumiała - przez okno wleciał ptak i trafił kierowcę prosto w twarz. Ten zaczął się gwałtownie odganiać, bo jaskółka szalała po całej kabinie. Wtedy stracił panowanie nad kierownicą, wpadł w poślizg i przewrócił się na środku jezdni.

Kierowcy nic się nie stało. Ptak miał mniej szczęścia: zginął na miejscu w kabinie auta.

Przewrócony samochód zatarasował jednak drogę, przez co zrobił się spory korek. Pomógł dopiero jeden z kierowców. Zniecierpliwiony operator dźwigu, który również utknął w czopie, podniósł fiata i odholował na parking.