Po tym, jak profesor Religa dowiedział się, że wycięty z jego płuca guz był złośliwy, razem z małżonką znów wyjechał z Warszawy. Zaszył się na działce pod Wyszkowem. Tam ma spokój, czyste powietrze. "Mąż musi teraz odpoczywać. Zresztą w ciągu dnia bardzo często ucina sobie krótkie drzemki. I widać, że ten sen dodaje mu sił" - opowiada w rozmowie z "Faktem" Anna Wajszczuk-Religa.

Tam też, z dala od ministerialnych problemów, państwo Religowie muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: co dalej? Bo człowiek, który na co dzień zajmuje się ulepszaniem polskiej służby zdrowia, teraz musi się skupić wyłącznie na sobie. Zamiast myśleć o reformach, powinien porządnie przeanalizować wszystkie za i przeciw chemioterapii. Bo to właśnie zalecają profesorowi lekarze z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc przy ul. Płockiej w Warszawie. Skoro wyniki badań wyciętego fragmentu płuca jednoznacznie określiły, że guz był złośliwy, potrzeba chemii. Tylko czy Religa się na nią zgodzi?

"W tej chwili jestem na nie" - powiedział "Faktowi" profesor Religa. Wczoraj pięć godzin spędził nad wodą i myślał właśnie o dalszym leczeniu. "Ale jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji" - od razu zaznaczył profesor. "W najbliższym czasie planuję się spotkać z lekarzami, by omówić szczegóły mojej ewentualnej kuracji. Mam kilka wątpliwości, chcę je rozwiać i popytać specjalistów. Bo moim zdaniem, po operacji, po tak silnej ingerencji, po wycięciu całego guza, chemia byłaby tylko dmuchaniem na zimne. A może tego już nie potrzeba" - zastanawia się Religa.

Tymczasem specjaliści nie mają żadnych wątpliwości. Religa powinien się na chemię zgodzić. "Znamy wiele przypadków osób, które podejmowały chemioterapię nawet wówczas, gdy mogła ona zagrażać ich życiu, walczyli o powrót do zdrowia i w końcu wygrywali z chorobą" - mówi "Faktowi" dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii. "Przykładem jest choćby historia kolarza Lance'a Armstronga. Był bardzo ciężko chory, miał przerzuty. Poddał się chemioterapii, która mogła go zabić. Ale nie dość, że wyzdrowiał, to wygrywał jeszcze potem wyścigi Tour de France" - dodaje doktor.

Do kontynuowania onkologicznego leczenia profesora namawiają i jego koleżanki, i koledzy z parlamentu. "Byłam w podobnej sytuacji" - zdradza posłanka Jolanta Szczypińska z PiS. "Sześć lat temu, po chemioterapii wygrałam walkę z rakiem. Rozumiem rozterki ministra, ale uważam, że musi podjąć walkę. Jest nam bardzo potrzebny. Wierzę, że i jemu chemia uratuje życie. Niech walczy. Niech nie traci nadziei" - mówi. "Wysłałem do ministra SMS-a z życzeniami zdrowia. My wszyscy w Platformie ogromnie przeżywamy tę chorobę. Mamy nadzieję, że profesor się nie podda i będzie się dalej leczyć" - opowiada lider PO Donald Tusk. "Podziwiam go za niezłomną postawę. Wierzę, że minister pokaże hart ducha" - dodaje Marek Kuchciński, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS.

I wszyscy bez wyjątku namawiają Zbigniewa Religę, by zdecydował się na chemioterapię. Ostateczną decyzję minister ma podjąć w ciągu najbliższych dwóch tygodni.



Reklama

Arcybiskup Tadeusz Gocłowski do ministra zdrowia: Musi się pan leczyć!

Z panem profesorem Religą znamy się od lat. Cenię go bardzo, jako człowieka głębokiego humanizmu, zatroskanego o autentyczny stan służby zdrowia, która, co tu dużo mówić, przeżywa pewien kryzys. Poszukiwanie rozwiazania podejmowane przez prof. Religę wzrusza i zachęca do tego, żeby być optymistą. W tej chwili, kiedy pan Zbigniew przeżywa trudną sytuację zwiazaną z jego zdrowiem, czując się głęboko związanym z prof. Religą, chciałbym bardzo serdecznie prosić profesora, żeby zdecydowanie podjął dalsze leczenie, które łączy się z chemioterapią. Nawet niewiele procent szans na wyzdrowienie, o czym słyszałem z wypowiedzi ministra, zmusza nas moralnie do tego, żeby podjąć to leczenie. Panie profesorze, jest pan nam potrzebny i trzeba zrobić wszystko, żeby kontynuować leczenie!