"Mamy optymistyczne informacje dotyczące pogody. Opady będą znacznie niższe od tych prognozowanych, bo od 5 do 10 mm, lokalnie mogą dochodzić do 30 mm (w dniu gdy rzeka Miedzianka wylała w Bogatyni spadło od 70 do 120 mm w ciągu dwóch godzin - przyp. PAP) - mówił wojewoda. Dodał, że takie niewielkie opady winny potrwać do czwartku.

Reklama

Tymczasem alarm powodziowy obowiązuje w powiecie zgorzeleckim od soboty i prawdopodobnie w niedzielę zostanie odwołany. Stany alarmowe - mówił Jurkowlaniec - zostały poprzekraczane na rzekach w tzn. worku turoszowskim, czyli na rzekach: Miedziance, Nysie Łużyckiej oraz Witce. Wszędzie jednak woda w rzekach opada i sytuacja się stabilizuje.

"Mimo opadów deszczu udało się odbudować uszkodzone wały w m.in. Radomierzycach, Kopaczowie, Sieniawce i Porajowie" - mówił wojewoda. Przyznał, że za to firma budowlana odbudowująca drogę 352 Bogatynia-Zgorzelec miała w sobotę duży problem z utrzymaniem wału pomocniczego, który powstał, aby odprowadzić rzekę Witkę do jej koryta. Po katastrofie budowlanej i zniszczeniu tamy na zbiorniku Niedów, Witka płynęła przez drogę 352.

Wicemarszałek dolnośląski Jerzy Łużniak powiedział, że przez cały czas 24 godziny na dobę trwają prace budowlane przy drodze nr 352. "Udało się umocnić wał pomocniczy, a nawet go poszerzyć, aby Witka wróciła do koryta. Ponadto wybudowano drogę techniczną tylko do użytku firmy budującej. To z kolei skróci czas dowozu materiałów i przyspieszy odbudowę drogi" - mówił Łużniak.

Nadal do Bogatyni można dojechać jedynie przez Czechy - auta do 3,5 ton - oraz przez Niemcy bez ograniczeń tonażowych.