W związku z problemami zdrowotnymi Jaruzelskiego i innego oskarżonego - b. wicepremiera PRL Stanisława Kociołka - Sąd Okręgowy w Warszawie wystąpił do biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego o aktualną opinię na temat stanu zdrowia oskarżonych.

Reklama

W grudniu ubiegłego roku - od pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia - Jaruzelski przebywał w olsztyńskim szpitalu MSWiA, gdzie był hospitalizowany z powodu zapalenia płuc i zaostrzenia niewydolności serca. Szpital opuścił 30 grudnia. Kociołek boryka się ze schorzeniami ortopedycznymi.

We wtorek sędzia Urszula Krzynówek odczytała konkluzję ekspertyzy lekarskiej, która wpłynęła do akt. Wynika z niej, że Kociołek może uczestniczyć w rozprawie nie dłużej niż 3 godziny dziennie. Co do Jaruzelskiego obostrzenia są surowsze - z uwagi na charakter jego schorzeń rozprawy mogą trwać najwyżej 2 godziny i nie można wyznaczać ich częściej niż raz w tygodniu. Lekarze zalecili, aby w czasie rozprawy zarządzać przerwę, w której oskarżony mógłby przyjąć leki, a sala rozpraw była wywietrzona. Wyjaśnienia Jaruzelski może składać "w wygodnej pozycji", niestojącej.

Od listopada 2009 r. w procesie trwa tzw. zaliczanie materiału dowodowego - ostatnia czynność przed zamknięciem przewodu, mowami końcowymi stron i wyrokiem. Na wniosek obrony odczytywane są niektóre dokumenty z akt sprawy. W listopadzie obrońca generała, mec. Jan Borowicz wskazywał, że zaliczanie materiałów powinno się zakończyć w lutym.

Na ławie oskarżonych zasiadają: ówczesny szef MON 87-letni gen. Jaruzelski, wicepremier PRL 77-letni Stanisław Kociołek i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty. Nie przyznają się do winy. Odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im nawet dożywocie.

Już wcześniej lekarze uznali, że stan zdrowia Jaruzelskiego pozwala na sądzenie go tylko przez 2 godz. dziennie i dwa razy w tygodniu. Opinię lekarską wydano w trwającym od września 2008 r. przed tym samym sądem procesie Jaruzelskiego w sprawie stanu wojennego, ale sąd stosuje ją też wobec procesu ws. grudnia '70 r.



Reklama

Ponadto na tok procesu wpływają kłopoty zdrowotne sędziów. W 2009 r. sędzia Krzynówek zastąpiła sędziego Piotra Wachowicza jako przewodniczącego składu sądu. Sędzia Wachowicz pozostał w składzie sądu, w którym sędzia Krzynówek zasiadała od początku. Jak wyjaśniał wtedy rzecznik sądu sędzia Wojciech Małek, taką precedensową decyzję podjęto, by usprawnić proces. Wcześniej kłopoty ze zdrowiem sędziego Wachowicza już wiele razy powodowały wielomiesięczne przerwy w procesie.

Sprawa związana jest z wydarzeniami w grudniu 1970 r., gdy rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze. Wywołało to demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r. Śledztwo wszczęto w październiku 1990 r.

Akt oskarżenia trafił początkowo - w 1995 r. - do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku. W 1999 r. proces przeniesiono do Warszawy, gdzie jesienią 2001 r. ruszył na nowo. Sprawy kilku chorych podsądnych kolejno z niego wyłączano; od 2001 r. trwały żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1110 osób; sąd nie zgodził się na ograniczenie ich liczby.