Rzecznik bielskiej prokuratury Małgorzata Borkowska powiedziała, że pod koniec lipca ubiegłego roku pijani oskarżeni postanowili odzyskać 400 zł, które rzekomo był im winien bezdomny mężczyzna.
Bezdomnego i jego konkubinę sprawcy znaleźli w opuszczonym budynku w Cieszynie. Pomieszczenie, w którym spali, oświetlała jedynie świeca. Oskarżony zabrał ze sobą kanister z benzyną.
"Pokrzywdzony zdążył wstać z łóżka. Kobieta spała przykryta kołdrą. Oskarżony zażądał zwrotu pieniędzy. Powstał spór co do wysokości długu. Ofiara twierdziła, że winna jest ok. 40 zł, a nie 400. Wówczas napastnik oblał benzyną pokrzywdzonego, podłogę i łóżko, na którym leżała kobieta. Oskarżona przyłożyła palącą się świecę do koszuli mężczyzny, wzniecając pożar" - powiedziała prokurator.
Bezdomny o własnych siłach zdołał opuścić budynek, ale pomimo udzielonej pomocy medycznej zmarł 2 sierpnia wskutek oparzeń III stopnia całego ciała. "Jego konkubina spłonęła żywcem w łóżku" - dodała Borkowska.
Oskarżeni w różny sposób tłumaczyli zdarzenie: przyznawali się do zarzutu, a innym razem zaprzeczali i oceniali zdarzenie jako nieszczęśliwy wypadek.
Rzecznik prokuratury dodała, że oboje oskarżeni w przeszłości byli karani. Mężczyzna odsiadywał wyrok za przestępstwo przeciw zdrowiu lub życiu. Kobieta skazywana była już dwukrotnie. Teraz grozi im nawet dożywocie.