Pacjentów, którzy w przyszłym roku wybiorą sie do lekarza, może spotkać przykra niespodzianka. Już teraz ostrzegają przed tym lekarze. Medyk może im odmówić wypisania recepty na lek refundowany i oświadczyć, że to chory musi pokryć pełen koszt zakupu medykamentu z własnej kieszeni. W ten sposób lekarze zamierzają protestować przeciwko nowym przepisom, zgodnie z którymi za przepisanie leku osobie nieubezpieczonej mają płacić kary.
Eksperci uważają, że żaden protest, nawet jeżeli jest prowadzony w słusznej sprawie, nie ma prawa uderzać w pacjenta. – Jeżeli chory dostanie receptę na lek pełnopłatny, a przysługuje mu refundacja, może dochodzić roszczeń odszkodowawczych od lekarza lub placówki, w której on pracuje – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny w kancelarii Budzowska-Fiutowska i Partnerzy. Dodaje, że sytuacja może się skomplikować, jeżeli pacjenta nie będzie stać na wykupienie leku. W takim wypadku będzie on mógł dochodzić roszczeń za uszczerbek na zdrowiu, spowodowany brakiem przyjmowania odpowiedniego leku.
Lekarze przekonują, że nie chcą zaszkodzić pacjentom, a jedynie zwrócić uwagę Ministerstwa Zdrowia na fakt, że nowe przepisy w ustawie refundacyjnej uderzają boleśnie nie tylko w lekarzy, lecz także w chorych. A protestują przede wszystkim przeciw zrzucaniu na nich obowiązku sprawdzania tego, czy pacjent, któremu wypisują receptę, jest ubezpieczony. – Zgodnie z nowymi przepisami, jeżeli zapiszę lek refundowany osobie do niego nieuprawnionej, grozi mi wysoka kara finansowa – tłumaczy doktor Michał Feldman z portalu lekarskiego Konsylium24.pl. Zgodnie z nową ustawą w przypadku uznania przez NFZ refundacji za niezasadną lekarz zostanie obciążony kwotami refundacji wraz z odsetkami.



Reklama
Lekarze związani z portalem Konsylium24.pl przygotowali petycję wzywającą do bojkotu umów z NFZ na wystawianie recept refundowanych od 1 lipca 2012 r., czyli daty, kiedy nowe przepisy wchodzą w życie. Petycję podpisało już blisko 6 tys. lekarzy. Protest popiera też Naczelna Izba Lekarska.
– Lekarz musi skutecznie leczyć, a nie sprawdzać, czy pieczątka w książeczce zdrowia jest prawdziwa – przekonuje wiceprezes NIL Romuald Krajewski. I dodaje, że to NFZ, czyli płatnik, powinien weryfikować, czy refundacja należy się danemu choremu.
Obawy lekarzy przed karami są tym większe, że zgodnie z nowymi przepisami należy się spodziewać nie tylko rozszerzenia zakresu kontroli, ale także tego, że od decyzji NFZ nie będzie przysługiwało żadne odwołanie.
W zeszłym roku kontrole objęły recepty na leki refundowane o wartości ponad 300 mln złotych. Pracownicy NFZ nie sprawdzali jednak tego, czy pacjent był ubezpieczony, lecz czy przy wypisywaniu recept nie doszło do uchybień formalnych. Najwyższa kara wyniosła niemal 760 tys. zł – otrzymał ją medyk, który nie prowadził dokumentacji medycznej.
Ministerstwo Zdrowia broni swojej ustawy. Podkreśla, że lekarze nie mają się czego obawiać, bo wystarczy zapisywać leki refundowane tylko tym pacjentom, którzy mają ważny dokument ubezpieczenia. Zaś dzięki nowym przepisom będzie większa kontrola nad przepływem pieniędzy przekazywanych na refundację.