Zdaniem demografów w całym 2012 r. urodzi się w Polsce mniej więcej tyle samo dzieci co w roku 2011. To zaś oznacza, że wskaźnik dzietności wyniesie 1,3 - na 100 kobiet w wieku między 15. a 49. rokiem życia przypadnie zaledwie 130 urodzonych dzieci. Tymczasem stabilny rozwój demograficzny zapewnia dopiero wskaźnik dzietności na poziomie 2,1-2,15.
Obecnie wśród krajów europejskich gorzej pod względem dzietności jest tylko w Czechach, na Litwie i w Rumunii - wynika z danych CIA World Factbook. W tym obejmującym cały świat rankingu zajmujemy 208. miejsce na 228 sklasyfikowanych krajów. Niewiele lepiej jest pod względem liczby nowo narodzonych dzieci przypadających na tysiąc mieszkańców - pod tym względem jesteśmy na 193. miejscu.
Paradoksalnie Polek, które mogłyby zadbać o przyszłość demograficzną kraju, mamy pod dostatkiem. Obecnie wiek 28 – 30 lat osiągają kobiety, które przyszły na świat w czasie wyżu demograficznego z lat 80. W okresie 1982-1984 rodziło się rocznie ponad 700 tys. dzieci - prawie dwa razy więcej niż obecnie. Ponadto zapoczątkowane w latach 90. zmiany demograficzne spowodowały wzrost średniego wieku rodzących kobiet. W 1990 r. wynosił on 26,2 roku, podczas gdy obecnie zbliża się do 29 lat. Dzięki postępowi medycyny i zmianom w trybie życia rośnie także grupa kobiet gotowych rodzić dzieci jeszcze później - w wieku 30-34 lat.
Mamy jeszcze szansę, aby wykorzystać to pokolenie kobiet do zwiększenia dzietności. Później w wiek najwyższej płodności będą wchodzić znacznie skromniejsze liczebnie grupy pań - przestrzega prof. Irena Kotowska ze Szkoły Głównej Handlowej. Jej zdaniem powstrzymać niekorzystne zjawiska demograficzne może jedynie państwo, prowadząc odpowiednią politykę rodzinną. Bez tego proces starzenia się społeczeństwa będzie cały czas postępował. Aby utrzymać przy życiu siebie, emerytów i całą gospodarkę, osoby w wieku produkcyjnym niebawem będą musiały pracować tak dużo, że w ogóle nie będą miały czasu na to, aby zadbać o posiadanie potomstwa, nie wspominając o jego wychowaniu.
Reklama