Wcześniej Andrzej Jaworski, poseł Prawa i Sprawiedliwości i przewodniczący zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji kraju krytykował posłów za obrażanie przedstawicielki wnioskodawców. - Na temat pani Godek wiele osób, które zabierały głos z lewej strony, mówiło rzeczy haniebne. Słowa o tym, że te podpisy zostały wyłudzone, brak reakcji marszałka, mowa o tym, że ci ludzie, którzy podpisywali są okrutni i ze średniowiecza, to jest odmawianie prawa do publicznego wyrażania swoich poglądów. Ja takiego obrażania w tym Sejmie nie pamiętam - mówił Jaworski.
W tej sprawie z obydwu stron padały słowa niepotrzebne i okrutne - przypomniał mu Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta. Ocenił, że cała debata na temat projektu była niepotrzebna, bo była ona korzystna tylko dla polityków. - Nie mówię o wnioskodawcach, tylko o posłach, którzy za tym stoją - wyjaśnił.
Według Nałęcz ustawa była "niepotrzebną próbą naruszenia kompromisu aborcyjnego". - To jest kompromis, z którego nikt nie jest zadowolony, a to jest cecha dobrego kompromisu. Mojego komentarza w tej sprawie nie będzie – mówił Nałęcz i dodał, że zamiast dyskutować z posłem Jaworskim złoży życzenia Lechowi Wałęsie. - Przechodząc tak wprost od mordowania osób nienarodzonych, z zespołem Downa - zareagował Jaworski.
Niech pan nie używa takich słów. Niech pan nie obraża kobiet, które miałyby urodzić dziecko z bezmózgowiem. Pan mówi, że ona zamordowała swoje dziecko? Jak pan śmie być tak okrutny? - uniosła się, w reakcji na słowa posła PiS, Monika Olejnik.
Zamykam ten temat. Nie będziemy na ten temat już dyskutować. Po prostu nie - stwierdziła następnie. Zanim temat został zamknięty, wtrącił się Jacek Protasiewicz, który przypomniał, że według ustawy z 1993r. możliwe jest przerwanie ciąży w przypadku "ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu". Donald Tusk zapowiedział uszczegółowienie tych przepisów.