Na wokandzie SN stanęła jedna z pierwszych spraw o osadzenie w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Osobą uznaną za niebezpieczną miał być Paweł P., 35-latek z bogatą kartoteką kryminalną, jednak bez cięższych przestępstw na koncie. Mężczyzna odsiadywał zazwyczaj krótkie kary za kradzieże czy pobicie, a jedynym poważniejszym czynem, za który skazano go na 4 lata więzienia, było usiłowanie gwałtu. Jednak w trakcie pobytu w różnych zakładach karnych mężczyzna nie tylko nie dał się zresocjalizować, ale zaczął stwarzać coraz większe problemy – mimo nadużywania alkoholu i narkotyków nie chciał uczestniczyć w programach terapeutycznych, coraz częściej zachowywał się agresywnie, został nawet skazany za napaść na strażnika więziennego.
Opinie lekarskie i psychologiczne były druzgocące – stwierdzano trwałe zaburzenia emocjonalne oraz ogólne nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie. Biegli uznali ponadto, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż po opuszczeniu zakładu karnego mężczyzna popełni ciężkie przestępstwo przeciwko zdrowiu i życiu. Równie fatalne opinie pochodziły od kuratorów nadzorujących Pawła P. w okresach, gdy przebywał on na wolności. Z kolei matka mężczyzny przyznała, że wielokrotnie groził on jej i bratu śmiercią lub pobiciem.
W tej sytuacji dyrektor zakładu karnego w Raciborzu – gdzie Paweł P. odsiadywał 4-letni wyrok za usiłowanie gwałtu – skierował do sądu wniosek o uznanie go za osobę stwarzającą zagrożenie i osadzenie go w gostynińskim ośrodku.
Dysponując zgodnymi opiniami lekarzy, psychologów, kuratorów i wychowawców, a także wywiadem środowiskowym, sądy uznały Pawła P. za osobę stwarzającą zagrożenie. Jednak rozpoznający pierwszą skargę kasacyjną Sąd Najwyższy postanowieniem z 13 stycznia 2015 r. (sygn. akt V CSK 455/15) nakazał ponowne rozpoznanie sprawy, podkreślając wątpliwości konstytucyjne, jakie wówczas istniały w związku z tzw. ustawą o bestiach.
Rozpatrujący drugi raz sprawę sąd apelacyjny po raz kolejny uznał, że Paweł P. spełnia wszystkie przesłanki wskazane w przepisach i należy go – jako osobę stwarzającą zagrożenie – osadzić w ośrodku terapeutycznym w Gostyninie. Tym razem jednak uzasadnienie było bardziej wnikliwe, a wątpliwości konstytucyjne co do samego aktu rozwiał Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z listopada ub.r. (sygn. K 6/14).
W tej sytuacji Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił skargę kasacyjną pełnomocnika Pawła P.
Zdaniem SN sądy zastosowały wszelkie możliwe środki, by ustalić, że mężczyzna jest osobą stwarzającą zagrożenie. Nie było wątpliwości, że nie chce się poddać ani terapii, ani innym działaniom wychowawczo-resocjalizacyjnym. Większość czynów, które popełnił, nie była nadzwyczaj groźna, ale usiłowania gwałtu oraz późniejsze zachowanie w zakładzie karnym były już – w opinii sądu – sygnałem, że mamy do czynienia z osobą zdolną do dokonania dużo cięższych przestępstw przeciwko zdrowiu, życiu, a zwłaszcza wolności seksualnej.
– Ustawa ma także chronić społeczeństwo przed najcięższymi przestępstwami, których osoby skazane jeszcze nie popełniły, ale mogą ich dokonać, gdy zakończą odbywanie kary i wyjdą na wolność. Ma ona także dawać możliwości przeprowadzenia skutecznej terapii, a to osobie stwarzającej zagrożenie daje szansę opuszczenia ośrodka terapeutycznego i rozpoczęcia normalnego życia, bez zagrożenia, że popełni dużo gorsze czyny – powiedziała sędzia Irena Gromska-Szuster.
OPINIA
Kierunek wykładni, jaki zaprezentował SN w swoim postanowieniu, budzi wątpliwości. Pokazuje, że możliwa jest sytuacja, w której osoba skazana nawet na niezbyt długie kary, za przestępstwa o mniejszej wadze lub niższej szkodliwości społecznej, może trafić na praktycznie bezterminowe odosobnienie do specjalnego ośrodka terapeutycznego.
Teraz przypadki osadzenia w specjalnym ośrodku są wyjątkowe, bo ustawa jest nowa i każda sprawa jest starannie analizowana. Jednak istnieje obawa, że wraz z powszednieniem tego środka można będzie trafić do Gostynina znacznie łatwiej. Widać tu ogromną rolę biegłych, gdyż głównie to na ich opinii opiera się sąd. Pytanie, czy możemy mieć aż tak wielkie zaufanie do specjalistów, by de facto powierzać im decyzję o wolności osoby, która, ich zdaniem, prawdopodobnie popełni kolejne przestępstwo.