Zaginiony 19-letni Radosław Zalewski przyjechał do Olsztyna na zabawę sylwestrową z Ostrowi Mazowieckiej. Bawił się w mieszkaniu na peryferyjnie położonym na przedmieściach Olsztyna osiedlu. Przed północą wyszedł z mieszkania w samej koszuli. Od tamtej pory nie wiadomo, co się z nim dzieje.

Reklama

- Zaginięcie Radosława zgłosiła nam jego najbliższa rodzina. Uczyniono to w Ostrowi Mazowieckiej, a tamtejsza policja natychmiast przekazała nam sygnał i już 1 stycznia były prowadzone poszukiwania, które wciąż są kontynuowane, niestety na razie bez rezultatu – powiedział w poniedziałek PAP rzecznik prasowy olsztyńskiej policji Rafał Prokopczyk. Dodał, że oprócz policjantów w poszukiwaniach uczestniczą strażacy i osoby związane z czerwonym krzyżem. W poszukiwaniach wykorzystywany jest także dron.

W rozmowie z PAP policjant przyznał, że sprawa zaginięcia 19-latka budzi ogromne emocje, które nie zawsze służą sprawie.

- Ludzie dzwonią do nas, informując, że chcą brać udział w poszukiwaniach. Tłumaczymy, że nie jest to takie proste, bo poszukiwania prowadzimy w trudnym terenie, wśród bagien, nad rzeką, w lesie. Poza tym jest zimno. Nie chcemy narażać zdrowia i bezpieczeństwa osób nieprzygotowanych do tego typu działań - powiedział policjant i zaapelował, że ci, którzy chcą pomóc policji mogą np. spacerować z psami w innych niż zwykle rejonach. Może w takich sytuacjach coś ktoś zauważy – dodał Prokopczyk.

Podkreślił, że apel ten kieruje zwłaszcza do osób odwiedzających tzw. parking Ruś w pobliżu skrzyżowania drogi do Rusi z drogą nr 51 z Olsztyna do Olsztynka. Ostatnie tropy wskazujące na obecność zaginionego prowadzą właśnie w te okolice. Policja prosi też o kontakt osoby, które w noc sylwestrową choćby z okien samochodu widziały w tych okolicach mężczyznę w samej koszuli. Chodzi o potwierdzenie, czy zaginiony tam był, czy nie.

Ponieważ Radosław Zalewski wyszedł z mieszkania, w którym odbywała się prywatka w samej koszuli, policjanci liczyli, że, przeglądając nagrania z monitoringu, szybko trafią na jego trop. Dodatkowo znajomi, z którymi bawił się Radosław, zeznali, że dzwonił do nich, mówiąc, że się zgubił i wskazywał nazwy ulic, na których miał być. Miejsca, które miał telefonicznie podawać chłopak, pasowały do miejsc, w których na zapisach z monitoringu policjanci wypatrzyli młodego mężczyznę w samej koszuli.

- Dotarliśmy w te miejsca, co więcej, okazało się, że spacerujące z psem małżeństwo mężczyźnie idącemu w samej koszuli dało kurtkę, czapkę, szalik. Sądziliśmy, że to nasz zaginiony, bo na nagraniach mężczyzna wyglądał niemal identycznie, ale małżeństwo, które ubrało zziębniętego i znajomi Radosława zaprzeczyli, by to był on – powiedział Prokopczyk.

Reklama

Policjanci na nagraniach z monitoringu zauważyli jeszcze jednego mężczyznę w samej koszuli, także w tym samym rejonie miasta. Dotarli do niego. Okazało się, że nie był to zaginiony Radosław, lecz ktoś inny, kto mimo mrozu, w samej koszuli wyszedł na stację benzynową po papierosy.

- Kolejny trop znaleźliśmy we wpisach ludzi w internecie. Dotyczyły tego, że nasz zaginiony miał zgubić telefon komórkowy, który z kolei znalazła jakaś kobieta. Ta pani odniosła nam telefon i choć był to niemal identyczny aparat jak Radosława, nie był to telefon zaginionego – dodał policjant.

Prokopczyk przyznał, że zaginięcie 19-latka budzi tak wielkie emocje, że ludzie wpłacają pieniądze, by chłopaka pomógł szukać prywatny detektyw oraz wróżka. W poniedziałek na portalach społecznościowych pojawiła się informacja o nagrodzie 5 tys. zł za wskazanie informacji o zaginionym. Policja nie wie, kto miałby zapłacić informatorom. Relację o poszukiwaniach chłopaka na żywo w internecie relacjonują lokalne media.

- Mamy nadzieję, że uda nam się chłopaka wkrótce odnaleźć – powiedział policjant.