Inne

"Jeśli brytyjska policja zechce mi zadać kilka pytań, to odpowiem" - deklaruje Wolińska-Brus. Ale z polskimi śledczymi rozmawiać nie chce. "Nie wierzę polskiemu wymiarowi sprawiedliwości" - podkreśla była prokurator. I dodaje, że cała sprawa wokół jej osoby ma podłoże polityczne, a do tego polskie władze robią z niej kozła ofiarnego.

Reklama

Dlaczego? Bo zdaniem Wolińskiej-Brus, wszystko, o co chce ją oskarżyć prokuratura, działo się w latach 50. "To stara historia" - mówi brytyjskiemu dziennikowi "Guardian" była prokurator.

Ale śledczy z IPN chcą, by Wolińska-Brus odpowiedziała za wydanie nakazów aresztowania 24 osób m.in. legendarnego przywódcy Armii Krajowej Augusta Emila Fieldorfa "Nila", skazanego później na karę śmierci. Była prokurator zapewnia, że z tą sprawą nie ma nic wspólnego. "Nie byłam prokuratorem procesie Fieldorfa. Skąd mogłam wiedzieć, co się stanie" - mówi "Guardianowi" Wolińska-Brus.

Reklama

88-letnia dziś Helena Wolińska w latach 50. pracowała w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Wtedy też aresztowała 24 żołnierzy Polski Podziemnej, w tym generała Fieldorfa "Nila".

W 1998 roku Wojskowy Sąd Okręgowy wydał nakaz aresztowania Wolińskiej, ponieważ nie stawiała się na rozprawy. Stalinowska prokurator mieszka na stałe w Wielkiej Brytanii i ma brytyjskie obywatelstwo. Od 1999 roku Polska usilnie stara się o jej ekstradycję. Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło wydania Wolińskiej. Dlaczego? Z uwagi na jej wiek i stan zdrowia.

Instytut Pamięci Narodowej nie przyjął jednak tłumaczeń Brytyjczyków. Wystąpił do Sądu Wojskowego o Europejski Nakaz Aresztowania. Sędziowie wczoraj wydali ENA.