Piosenkarkę Anię Dąbrowską zatrzymała wczoraj łódzka policja podczas kręcenia teledysku w jednym z aquaparków - taką informację już w niedzielę późnym wieczorem otrzymali m.in. dziennikarze "Faktu". O sprawie szybko dowiedziały się inne media, w tym TVN 24. "Dostaliśmy potwierdzenie z komendy miejskiej, że zatrzymano Anię Dąbrowską i że znaleziono przy niej marihuanę" - powiedział DZIENNIKOWI jeden z fotoreporterów "Faktu".

Reklama

Zarówno tabloid, jak i telewizje wysłały na miejsce swoje ekipy. Od rana czekały pod łódzkim komisariatem, a TVN 24 informował na swoim czerwonym pasku o aresztowaniu 27-letniej gwiazdy. Nagle rzecznik policji nieoczekiwanie zdementował wcześniejsze informacje.

"Powiedział, że zaszła pomyłka i zatrzymano inną Annę D., czterdziestoletnią kobietę, która mieszka w Niemczech i koncertuje dla Polonii. Uwierzyliśmy dopiero, gdy zobaczyliśmy, jak ją wyprowadzają" - mówi DZIENNIKOWI fotoreporter.

Policja i stacja wzajemnie przerzucały się odpowiedzialnością za pomyłkę. "Wina leży po stronie rzecznika łódzkiej policji. Gdy nasz wydawca z nim rozmawiał, rzecznik potwierdził, że zatrzymano Anię Dąbrowską, piosenkarkę i nie chciał podać szczegółów. Gdyby powiedział, że chodzi o czterdziestoletnią piosenkarkę z Niemiec, nie byłoby całej afery" - tłumaczył DZIENNIKOWI rzecznik TVN Karol Smoląg. Dodawał, że stacja w tym czasie próbowała się skontaktować z firmą fonograficzną, z którą współpracuje artystka, ale nikt tam nie odbierał telefonu.

Reklama

Policja mówiła chętniej o dziennikarskiej pogoni za newsem.

"Ja tylko potwierdzałem nieoficjalnie, że zatrzymaliśmy piosenkarkę o takim nazwisku" - mówił DZIENNIKOWI Mirosław Micor z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Twierdził, że gdy rano dzwonili do niego dziennikarze, nie wiedział o tym, skąd pochodzi i ile lat ma zatrzymana. "TVN będzie miał nauczkę, że nie zawsze warto sie śpieszyć" - dodał.

Ostatecznie na antenie TVN 24 widzów i piosenkarkę przeprosił za pomyłkę Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji.

Reklama

Właściwa Ania Dąbrowska, autorka płyt "Samotność po zmierzchu" i "Kilka historii na ten sam temat", odmawiała wczoraj komentarzy w sprawie swojego wirtualnego aresztu. "To żenujące" - powiedział DZIENNIKOWI menedżer artystki Paweł Jóźwicki.

Według informacji DZIENNIKA wiadomość o swoim rzekomym aresztowaniu Dąbrowska przyjęła z rozbawieniem, do czasu aż zaczęła odbierać złośliwe telefony. "Mniej wesoło zrobiło się później, gdy zaczęli do nas dzwonić jej znajomi z ironicznym pytaniem, czy mogą u nas kupić narkotyki" - powiedziała DZIENNIKOWI osoba z otoczenia piosenkarki.