Podczas środowych protestów przeciwko orzeczeniu TK ws. aborcji we Wrocławiu, policja otrzymała zgłoszenia dotyczące napaści na manifestujących w różnych częściach miasta. Akty agresji sfilmowali uczestnicy manifestacji i opublikowali na portalach społecznościowych.

Reklama

Przemoc jest niedopuszczalna, ktokolwiek ją stosuje. Mam nadzieję, że sprawcy ataku we Wrocławiu zostaną schwytani i ukarani – i że to samo spotka sprawców ataków na ludzi broniących kościołów, na kościoły i pomniki, biura poselskie, prywatne domy - oświadczył w czwartek na Twitterze wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Swój wpis opatrzył hasztagami "#stopprzemocy" - i "#toNIEjestwojna".

Krzysztof Marcjan z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji przekazał w środę wieczorem PAP, że policja otrzymała kilka zgłoszeń o napaściach podczas środowych protestów we Wrocławiu. Za każdym razem policjanci udawali się we wskazane miejsca; wylegitymowano do tej pory kilkanaście osób - powiedział policjant. Dodał, że na policję nie zgłosił się na razie nikt z poszkodowanych.

Według relacji na portalach społecznościowych, przekazywanych przez uczestników manifestacji, protestujący zostali zaatakowani w kilku miejscach przez zamaskowanych mężczyzn. Do takich zdarzeń, według tych relacji, miało dojść m.in. w okolicach placu Społecznego i skrzyżowania ulic Krupniczej i Kazimierza Wielkiego. Świadczą o tym filmy nakręcone przez uczestników protestów.

Z kolei podczas środowego protestu w Warszawie na pomniku Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego przed Sejmem ktoś z uczestników manifestacji umieścił czerwonym sprayem numer telefonu "Aborcji bez Granic", społecznej inicjatywy mającej na celu wsparcie dla kobiet, które chcą usunąć ciążę. Widać na nim także było tęczową flagę umieszczoną pod kotwicą Polski Walczącej. Po kilku minutach protestujący usunęli napisy i zaczęli oczyszczać pomnik z farby.