- To jest tak, że od dłuższego czasu obserwuję już w różnych kręgach - także akademickich - zacieranie idei świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Niektórzy dziekani czy profesorowie np. składając życzenia, używają takich zwrotów, które równie dobrze można dokleić przy okazji 1 maja. Wychodzi więc na to, że święta są znikąd, bez żadnego uzasadnienia i to jedynie wolne dni oraz czas biesiadowania - podkreślił pedagog.
Urzędnicy Trzaskowskiego wyjałowili Boże Narodzenie z treści?
Jego zdaniem, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i jego urzędnicy posunęli się dalej, bo już zupełnie wyjałowili Boże Narodzenie z treści. Kartki, na których nie ma symboli katolickich, a jest np. księżyc do złudzenia przypominający ten z tureckiej flagi czy też Pałac Kultury i Nauki im. Stalina (do 1956 r. - PAP) profesor uznał za "szaleństwo".
- Jak wszyscy doskonale wiemy, Stalin był "wielbicielem" Jezusa Chrystusa i świąt Bożego Narodzenia. Patrząc na te projekty kartek z punktu widzenia estetycznego i historyczno-tradycyjnego, to są one nieporozumieniem. To rodzaj poprawności politycznej oraz niechęci do chrześcijańskiej tradycji, a co za tym idzie tradycji polskiej, posuniętych do granic możliwości oraz umiejętności plastycznych projektanta - podkreślił prof. Nalaskowski.
Poprawność polityczna posunięta do absurdu?
Zdaniem nauczyciela akademickiego, takie działanie w kraju, w którym 90 procent ludzi wierzy w Boga, a jeszcze więcej rozumie ideę świąt, jest objawem pewnej choroby, która dociera do Polski z zachodniej Europy, choroby posuniętej do granic absurdu politycznej poprawności.
- Zupełnie tego nie rozumiem, ale jest to już obecnie tylko jedna z wielu rzeczy, których nie rozumiem. Nie wiem, czy to działanie jest przeciwskuteczne, trudno mi orzekać, ale zauważam w tych kartkach - przecież nie bez przyczyny posługujących się taką, a nie inną estetyką i symbolami - chęć drażnienia. Są one po to, abyśmy o nich dyskutowali, a w swym przekazie są one pozbawione treści, bezwartościowe - dodał prof. Nalaskowski.
Przyznał, że gdzieś w tle "niby pojawia się Gwiazda Betlejemska", ale w jego ocenie pełni ona rolę "latającego kotyliona, który oderwał się komuś w tańcu".
- To kompletna paranoja. Na tych kartkach nie ma znaku krzyża, nie ma najmniejszego nawiązania do urodzin Chrystusa, bo przecież wiara w jego przyjście na ziemię, a potem zmartwychwstanie jest tak bardzo nieracjonalna, że wielu postępowym osobom nie mieści się obecnie w głowie. Do tego nie ma nawet kilku słów sensownych i osadzonych w kontekście takich, a nie innych świąt życzeń - zakończył.