Podczas sobotniej rozmowy w Programie Trzecim Polskiego Radia o znaczeniu Rzecznika Praw Obywatelskich, Sellin przypomniał, że urząd RPO został powołany w 1987 r. przez - jak mówił - ówczesnego komunistycznego dyktatora gen. Wojciecha Jaruzelskiego, ale dziś nie ma różnic między wszystkimi aktorami sceny politycznej, że taki urząd jest potrzebny. Jest potrzebny ze względu na to, że poczucie świadomości, obywatelskości powinno być zawsze wzmacniane - dodał.

Reklama

"Dobrze, żeby funkcjonował dalej"

Pytany, czy PiS "nie ma zakusów na likwidację tej instytucji", odparł, że "nigdy o tym nie słyszał". Wręcz przeciwnie. Uważamy, że to jest w ustroju politycznym istotny urząd i dobrze, żeby funkcjonował dalej, żeby na czele tego urzędu stał dobry rzecznik, nie "ślepy na jedno oko" - mówił. Przekonywał, że taki był RPO Adam Bodnar, "zwłaszcza w przestrzeni sporów ideowych". Bardzo był wrażliwy na krzywdy, bądź domniemane krzywdy środowisk lewackich, feministycznych, proaborcyjnych, natomiast, jeśli były krzywdy wyrządzane jakimś osobom, czy środowiskom, które walczyły o prawo do życia, albo księżom katolickim (...), to tutaj ja nadaktywności rzecznika praw odchodzącego ja nie widziałem - powiedział.

Pytany, co będzie jeśli Senat nie poprze kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego, którego w czwartek powołał na RPO Sejm, zaznaczył, że mamy dwa równoległe procesy w tej sprawie. Pierwszy, to zobowiązanie Trybunału Konstytucyjnego, żeby naprawić tę niekonstytucyjną sytuację i ustalić ustawowo, jak należy wybierać nowego Rzecznika Praw Obywatelskich w sytuacji, kiedy jego kadencja już wygasa. I to musimy zrobić w ciągu najbliższych trzech miesięcy. To proces, który odrębnie będzie się odbywał. Druga sprawa to próba wyboru nowego rzecznika, który zastąpiłby Adama Bodnara - wyjaśniał.

Reklama

Zdaniem wiceministra kultury, Senat w połowie maja będzie rozpatrywał kandydaturę Wróblewskiego i - jak zauważył - do tego czasu będziemy pracować i rozmawiać z senatorami, żeby zechcieli tę kandydaturę przyjąć. Sellin przyznał, że jakieś przesłanki do nadziei są. Bo pewna część środowisk niezwiązanych ze Zjednoczoną Prawicą, nawet środowisk wprost opozycyjnych podczas głosowania w Sejmie, niektóre osoby, nie odrzuciły propozycji kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego na RP - powiedział. Poseł PiS wyraził też nadzieję, że ta druga propozycja, która z Sejmu do Senatu przechodzi, będzie efektywna.

RPO powoływany przez prezydenta?

Wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik został zapytany, co sądzi o "pomyśle projektu ustawy, żeby w okresie przejściowym - po wygaśnięciu kadencji RPO, a przed powołaniem jego następcy - to prezydent powoływał osobę pełniącą obowiązki Rzecznika Praw Obywatelskich". Co do samego projektu, który jeszcze się nie pojawił i nie jest procedowany, trudno odpowiadać. Oczywiście jeśli się pojawi, przejdzie przez parlament, to pan prezydent będzie analizował treść tej ustawy - odparł Ćwik. Dopytywany o "samą zasadę", podkreślił, że niewątpliwie trzeba znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, która jest sytuacją patową. Prezydent liczy na to, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy uda się wypracować parlamentowi rozwiązanie, które pozwoli wybrać Rzecznika Praw Obywatelskich - oświadczył.

Według prezydenckiego ministra, potrzeba "prowadzenia rozmów w różnych konfiguracjach, także w konfiguracji rozmów rządzących z opozycją". Do tego, żeby tak było, opozycja musi zrzucić maskę opozycji totalnej i przejść do racjonalnego, opozycyjnego działania, które niewątpliwie też w Polsce jest potrzebne - przekonywał Ćwik.

Reklama

"Nie próbujcie z nami grać w ciuciubabkę"

Odnosząc się do zapowiadanego projektu noweli ustawy o RPO, przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski stwierdził, że pan minister z kancelarii prezydenta właśnie potwierdził, że to jest rozpatrywane i zaapelował: nie próbujcie z nami grać w ciuciubabkę, mówię o prezydencie czy rządzie, tylko powiedzcie uczciwie, że chcecie przejąć tę funkcję i robicie to sprytem, a nie prawem.

Minister Ćwik odparł: "pan czyta między wierszami coś, czego nie powiedziałem". Zobaczymy jak będzie za trzy miesiące, jak się pomylę, to przeproszę, ale będzie tak, jak powiedziałem - odparł Gawkowski.

Scenariusz, który nakreślił pan poseł Gawkowski jest bardzo prawdopodobny - ocenił wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński (PO). Pytany, czy w sprawie wyboru RPO Koalicja Obywatelska będzie próbowała dogadać się z pozostałą opozycją, zapewnił: tak, będziemy starali się rozmawiać z naszymi przyjaciółmi, partnerami z innych partii opozycyjnych, żeby wybrać, czy też zgłosić kandydata, który będzie mógł odzyskać większość w parlamencie, na pewno większość po stronie opozycji.

Natomiast oczywiście chodzi o to, żeby także może teraz zastanowić się nad kandydatem, który byłby w stanie zebrać głosy tych wielu niezadowolonych posłów z okolic dzisiaj Zjednoczonej Prawicy, ale posłów, wobec których wytoczono tak naprawdę ciężkie działa, co pokazuje sytuacja pana prof. Wojciecha Maksymowicza z Porozumienia - powiedział wiceszef klubu KO.

"Władza nie jest w stanie rozmawiać z nikim"

Według niego, obowiązek "dogadania się co do RPO ciąży na PiS". PiS ma większość niemal w każdej instytucji państwa, bo przejęli te instytucje państwa, i dziś to na PiS-ie ciąży obowiązek, aby dogadać się, co do kwestii Rzecznika Praw Obywatelskich. Sytuacja, w której kugluje się przy ustawie za pośrednictwem Trybunału Konstytucyjnego pani Przyłębskiej nie jest normalną sytuacją. W normalnym demokratycznym kraju władza ma tę zdolność, żeby rozmawiać z opozycją. A my żyjemy w kraju, w którym władza nie jest w stanie rozmawiać z nikim, władza jest w stanie rozmawiać tylko sama z sobą. I to jest główny zarzut do rządzących dzisiaj - oświadczył Kierwiński.

W czwartek Sejm powołał na RPO posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego. Wybór izby niższej wymaga jeszcze zgody Senatu. Powołanie RPO jest konieczny, ponieważ 9 września ub. roku upłynęła kadencja Adama Bodnara. Zgodnie z ustawą o RPO nadal pełni on urząd do czasu powołania przez parlament następcy. Także w czwartek TK orzekł, że umożliwiający to przepis ustawy jest niekonstytucyjny; straci on moc po upływie trzech miesięcy.