Prezes IPN, którego sprawozdanie z działalności Instytutu w 2020 r. zaaprobowała sejmowa Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, był pytany przez posłów KO o niedawną sprawę nominacji dr. Tomasza Greniucha na p.o. szefa oddziału IPN we Wrocławiu. Decyzja ta, którą prezes Szarek podjął, a następnie się z niej wycofał, wzbudziła kontrowersje, ponieważ w przeszłości Greniuch jako działacz ONR wykonywał gest nazistowskiego pozdrowienia.
Pan dr Tomasz Greniuch nie jest pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej i ta sprawa jest zakończona - oświadczył Szarek, dodając, że "przyjdzie jeszcze czas, żeby powiedzieć o mechanizmach i działaniach wokół tej sprawy". Ta sprawa dla IPN jest zakończona, a państwo do niej cały czas wracają i chcę jedno powiedzieć: za tę sprawę pana dr. Greniucha tylko ja jestem odpowiedzialny i ja biorę pełną odpowiedzialność za tę sprawę - zaznaczył, apelując też o to, żeby nie kojarzyć ze sprawą Greniucha innych pracowników IPN i zarzucać przy tym Instytutowi, że stał się nacjonalistyczny.
Instytut Pamięci Narodowej kieruje się jedną kwestią zasadniczą, tą kwestią jest prawda. Tak podchodzimy do naszej historii - przekonywał Szarek, zaznaczając, że w IPN nie zasłania się niewygodnych kart historii. Dlatego też Instytut Pamięci Narodowej jest tak atakowany, bo jest niezależny - dodał.
Najważniejsze działania IPN
Przedstawiając sprawozdanie prezes IPN omówił - podobnie jak w środę na posiedzeniu senackiej komisji praw człowieka - najważniejsze działania Instytutu w 2020 r. Zwrócił uwagę m.in. na ubiegłoroczne rocznice, w tym na 100-lecie polskiego zwycięstwa nad bolszewikami odniesionego w Bitwie Warszawskiej, a także na 40-lecie powstania Solidarności. Omówił także kwestie związane z upamiętnieniem ofiar zbrodni nazistowskich oraz ofiar zbrodni OUN-UPA, zaznaczając, że realizacja planowanych przez IPN na Ukrainie ekshumacji polskich ofiar w dalszym ciągu nie jest możliwa z powodu stanowiska władz Ukrainy. Zastrzegł jednak, że ze stroną ukraińską bardzo dobrze układa się współpraca archiwalna. Wymienił także liczne przedsięwzięcia, które mimo pandemii, były prowadzone w obszarze działalności Archiwum IPN, a także pionu upamiętnień, pionu edukacyjnego, a także Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
O tym, że dr Tomasz Greniuch stracił pracę IPN prezes Szarek poinformował pod koniec lutego. Przyczyną - jak wyjaśnił - była m.in. utrata zaufania, spowodowana ujawnionymi działaniami dr. Greniucha sprzecznymi z misją IPN. Wcześniej prezes IPN poinformował, że Greniuch powołany na stanowisko p.o. dyrektora oddziału IPN we Wrocławiu (wcześniej był szefem delegatury IPN w Opolu) - złożył rezygnację, która została przyjęta.
Przeciwko decyzji prezesa IPN Jarosława Szarka dotyczącej nominacji Greniucha zaprotestowali wówczas m.in. politycy strony rządowej, także opozycji, historycy, publicyści, działacze opozycji demokratycznej w okresie PRL-u, byli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, a także Ambasada Izraela w Polsce. Informacje o tej nominacji trafiły również do zagranicznych mediów.
Po dymisji Greniucha Kolegium IPN, które jest organem opiniodawczo-doradczym prezesa Instytutu, wyraziło ubolewanie, że nie zostało poproszone o opinię w sprawie jego nominacji na szefa wrocławskiego IPN. Zwróciło też uwagę, że rozwiązanie w tej sprawie powinno nastąpić wcześniej.
Prezes IPN początkowo bronił swojej decyzji o wyborze Greniucha na p.o. szefa oddziału IPN we Wrocławiu. Pytany, czy nie widzi niczego kontrowersyjnego w tym, że dyrektorem oddziału IPN we Wrocławiu został człowiek, który w przeszłości używał symboli nazistowskich i był liderem Obozu Narodowo-Radykalnego, Szarek przypomniał, że Greniuch "za ten czyn przeprosił i wielokrotnie, już przed laty, powiedział, że ten czyn był błędem". Prezes IPN przywołał też wcześniejszy komunikat, w którym IPN odniósł się do zarzutów wobec Greniucha, zaznaczając, że "dotyczą jego zachowań z czasów młodości".