Szef rządu mówił o nowych wyzwaniach, przed którymi stoi Europa i cały świat. - Niestety, ale często jest tak, że w UE zamiast polityki na serio prowadzi się politykę tematów zastępczych - ocenił Morawiecki.
Stwierdził, że "mierzymy się z konsekwencjami największego kryzysu po II wojnie światowej", zwracał też uwagę na sytuację w Afganistanie i wzrost roli korporacji.
"Mamy prawo domagać się szacunku"
- Dla Europy Zachodniej Polska, ale też inne kraje dawnego bloku wschodniego przez lata były takim wygodnym chłopcem do bicia. Polska nie znalazła się w Europie jednak jako przypadkowy gość na imieninach u cioci. Nie jesteśmy tutaj od wczoraj, mamy prawo czuć się w Europie jak u siebie, bo jesteśmy u siebie i mamy w związku z tym prawo domagać się szacunku dla własnych tradycji kulturalnych, prawnych czy państwowych - stwierdził premier.
Odniósł się tu do transformacji energetycznej i konieczności zerwania z uzależnieniem od importu z Rosji.
"Ok, boomers"
- Stary Zachód mówi nam, że musimy przejść ten proces szybciej, dokładnie w takim samym tempie jak oni. Wiecie, co mam ochotę wtedy powiedzieć? Tylko jedno: Ok, boomers. Polska przecież startuje z zupełnie innego pułapu, my mamy za sobą pół wieku komuny, pół wieku, kiedy Zachód rozwijał się na zupełnie innych warunkach - mówił Morawiecki.
Premier stwierdził, że Europa jako całość musi "grać do jednej bramki", a Europa Zachodnia "powinna nauczyć się szacunku do państw Europy Centralnej".
Jako przykład wspólnego działania wymienił kwestię granicy wschodniej i przeciwdziałania kryzysowi migracyjnemu wywołanemu przez reżim Alaksandara Łukaszenki. Przypomniał w tym kontekście o przygotowaniu przez Polskę kolejnego konwoju z pomocą humanitarną na Białoruś, który czeka na decyzje strony białoruskiej.
- Tych ludzi nie można zostawić samych sobie, ale tu trzeba międzynarodowej presji i do tego właśnie kilka dni temu przekonywałem szefów rządów i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen i przewodniczącego Charlesa Michela w czasie nieformalnego szczytu RE - powiedział szef polskiego rządu.