SN ma tą sprawą, skierowaną na rozprawę, zająć się w styczniu - wynika z informacji uzyskanych przez PAP w tym sądzie.

Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim postawiła 55-letniemu mieszkańcowi wsi z okolic Brańska szereg zarzutów, w tym najpoważniejsze, związane z wieloletnim znęcaniem się psychicznym i fizycznym nad żoną oraz doprowadzeniem do jej śmierci. Według aktu oskarżenia, mężczyzna miał wszczynać domowe awantury nie tylko wtedy, gdy był pijany, grozić małżonce, że ją zabije, ograniczać kontakty z bliskimi i znajomymi, wmawiać choroby, czy zmuszać do pisania pamiętnika - a w nim do wulgarnego opisywania rzekomych sytuacji intymnych z innymi mężczyznami.

Reklama

We wrześniu 2019 r. kobieta została bardzo poważnie pobita; obrażenia doprowadziły do jej śmierci.

Prokuratura przyjęła, że ciosy były zadawane przede wszystkim rękami i to suma tych obrażeń doprowadziła do zgonu. W śledztwie mężczyzna był badany sądowo-psychiatrycznie. Biegli nie stwierdzili u niego ograniczenia poczytalności w momencie popełnienia czynu, choroby psychicznej czy upośledzenia umysłowego, ale zwrócili uwagę na skutki uzależnienia od alkoholu i osobowość dyssocjalną.

Reklama

Skazany

W listopadzie 2020 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał go nieprawomocnie na 12 lat więzienia. Przyjął w opisie czynu (wątpliwości rozstrzygając na korzyść oskarżonego), że znęcanie miało miejsce nie od 2013 roku, jak zapisała w akcie oskarżenia prokuratura, ale od połowy 2018 roku.

Od wyroku odwołały się wszystkie strony. Prokuratura chciała kary 25 lat więzienia, obrona - uniewinnienia od najpoważniejszych zarzutów. W maju tego roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku karę podwyższył do 15 lat więzienia. Uwzględnił też wniosek pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej (córki małżonków) i przyjął, że do znęcania się i innych przestępstw dochodziło od połowy 2016 roku.

Sąd ocenił, że należy uznać 55-latka za osobę zdemoralizowaną, choć nie miał on dotąd na koncie karalności. Wziął bowiem pod uwagę długi czas znęcania się nad żoną - ale też zatargów z mieszkańcami wsi, w tym pobicie sąsiadki - również informację biegłych na temat dyssocjalnych zaburzeń jego osobowości. Sąd apelacyjny rozważał też, czy w tej sprawie karą właściwą nie powinno być dożywocie, ale zgodził się z oceną pierwszej instancji, że byłaby to kara eliminacyjna.