Proboszcz parafii ks. Janusz Smerda powiedział, że o tym, iż w tragicznej pielgrzymce do Medjugorje, brali udział także jego parafianie, dowiedział się dopiero, gdy w mediach pojawiły się informacje o katastrofie. Według jego ustaleń, na pielgrzymkę pojechały cztery kobiety z jego parafii i siostra nazaretanka pełniąca posługę w Jedlni-Kolonii. - Mamy informację o jednej z kobiet, która jest ranna i przebywa w szpitalu w Zagrzebiu - przekazał ks. Smerda.

Reklama

Pielgrzymkę organizowało biuro z Warszawy. - Siostra, która posługuje w Kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu, przyszła do nas z Warszawy. Znała to biuro, od dwóch lat ogłaszała wśród wiernych, gdy były wolne miejsca na pielgrzymki do Rzymu, Fatimy, tak było i tym razem – powiedział proboszcz.

- Od rana jesteśmy w wielkim szoku. Parafianie dzwonią do nas, pytają, czy coś wiadomo. Ja też tyle wiem, co z telewizji i radia. Modlimy się o szczęśliwe informacje, że wszyscy żyją – powiedział proboszcz.

W wypadku autokarowym, do którego doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia, 12 osób zginęło, a 32 zostały ranne, 19 z nich jest w ciężkim stanie. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje.

Reklama

Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.

Ilona Pecka