Szokujące ustalenia pracowników Biura Rzecznika Praw Obywatelskich to efekt niezapowiedzianej kontroli, jaką przeprowadzono w Zakładzie Karnym w Barczewie w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortury od 17 do 20 października ub.r. W wydanym w styczniu raporcie czytamy, że delegacja KMPT ustaliła, że w więzieniu dochodzi do aktów przemocy ze strony niektórych funkcjonariuszy względem osadzonych, w tym do tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania.

Reklama

Bicie poza okiem kamer

"Osadzeni są wyciągani z celi, doprowadzani do pomieszczeń niemonitorowanych, gdzie następnie są bici, obrażani, zastraszani, podduszani, a nawet podtapiani (tzw. waterboarding). W niektórych przypadkach funkcjonariusze zakładają więźniom na głowę czarny worek lub mokry ręcznik. W Zakładzie panuje ostry reżim i dyscyplina, która zdaniem delegacji KMPT utrzymywana jest w nieformalny sposób. Od 2021 r. nie stosowano bowiem żadnych środków przymusu bezpośredniego, co jest również wyjątkiem, jeśli chodzi o tego typu jednostki” - czytamy w raporcie.

Reklama

Delegacja KMPT powzięła także informacje o pobiciu przez funkcjonariuszy SW osadzonego, w wyniku którego doszło u niego do zatrzymania akcji serca. Nie wezwano pogotowia, funkcjonariusze samodzielnie reanimowali więźnia, ostatecznie przywracając jego czynności życiowe. Ale to nie wszystko. Z materiału zebranego przez przedstawicieli KMPT wynika, że na kilka dni przed wizytacją tortury odbywały się w obecności… ratownika medycznego.

Jeden z więźniów odbywających karę na oddziale dla tzw. niebezpiecznych złożył oficjalną skargę.

Reklama

„Osadzony wskazał, że po doprowadzeniu go do niemonitorowanego pokoju lekarskiego, znajdującego się na oddziale, został poddany torturom polegającym na podtapianiu (waterboarding), które polegały na sprowadzeniu go siłą do pozycji leżącej, założeniu na jego twarz ręcznika i polewaniu go wodą z miski. Na nagraniach przedstawiających doprowadzenie mężczyzny po torturach do celi widać, jak zdejmuje z siebie mokrą odzież” - czytamy w raporcie.

Warto sobie uzmysłowić, że osoba, wobec której stosowany jest tzw. waterboarding, na skutek zbierania się wody w nosie i zatokach ma poczucie, że się dusi, choć do uduszenia ostatecznie nie dochodzi.

RPO w listopadzie 2022 r. skierował do Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ w Olsztynie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy działu ochrony Zakładu Karnego w Barczewie, pobicia i znęcania się nad osobą pozbawioną wolności (m.in. art. 231 k.k. w związku z art. 158 i art. 247 k.k.).

Co ciekawe o tym, że w mazurskiej placówce mogło dochodzić do tortur, świadczą też informacje zebrane podczas wizytacji innych jednostek penitencjarnych. Jeden z osadzonych opisał szczegółowo to, co go spotkało w czerwcu 2022 r., kiedy odsiadywał wyrok w Barczewie: „(...) najpierw został popchnięty na ścianę i ustawiony twarzą do niej, wykręcono mu ręce do tyłu, a następnie dwóch funkcjonariuszy pociągnęło go za nogi, w efekcie czego upadł na ziemię. Został przeciągnięty po ziemi, po czym wykręcano mu ręce do tyłu, trzymano za nogi podniesione do góry (leżał na brzuchu), zaś jeden funkcjonariusz uciskał mu kolanem kark i bił go ręką po głowie. Następnie funkcjonariusze wlali do czarnego worka na śmieci wodę, podnieśli mu głowę do góry i założyli na nią worek, po czym zaczęli mężczyznę podduszać, w efekcie czego stracił przytomność. Po odzyskaniu przezeń świadomości funkcjonariusze położyli mu głowę na boku i zaczęli polewać ją wodą”. W tej sprawie RPO również wniósł zawiadomienie do prokuratury, która połączyła obydwie sprawy.

Na razie brak zarzutów

- Śledztwo w sprawie znęcania się psychicznego i fizycznego ze szczególnym okrucieństwem przez funkcjonariuszy publicznych Służby Więziennej jest w toku. Analizowana jest dokumentacja medyczna oraz przesłuchiwani są świadkowie. Na ten moment postępowania są w fazie in rem, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów - informuje prokurator Daniel Brodowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Jak się dowiedzieliśmy, postępowanie wyjaśniające w tej sprawie zlecił również dyrektor generalny Służby Więziennej.

Eksperci są wstrząśnięci. - Informacje ujawnione w raporcie, jeżeli by się potwierdziły, są rzeczywiście szokujące. Nie można stosować tortur wobec osadzonych. Tymczasem dostajemy informacje o prawdopodobnym dopuszczeniu się takich technik jak podtapianie. Czyli metod stosowanych przez amerykańskie służby specjalne wobec terrorystów lub osób podejrzewanych o terroryzm, np. zamachowców z Al-Kaidy. Ta informacja jest dodatkowo uprawdopodobniona zapisem z monitoringu, na którym widać, że osadzony, który złożył tę skargę, wraca z przesłuchania w pomieszczeniu niemonitorowanym w mokrym ubraniu - mówi Krzysztof Kwiatkowski, były minister sprawiedliwości, który dodaje, że do tej pory tego typu zdarzania w polskich zakładach karnych nie miały miejsca.

- Oczywiście zdarzały się skargi więźniów w szczególności na przeludnienie, funkcjonowanie służby zdrowia czy czasami na jakieś formy naruszenia nietykalności cielesnej przez funkcjonariuszy SW, ale nigdy nie wpływały informacje, które by dotyczyły stosowania tortur. Wymaga to absolutnie przeprowadzenia zarówno śledztwa przez prokuraturę, jak i kontroli wewnętrznej w SW nad prawidłowością funkcjonowania ZK w Barczewie - dodaje senator Kwiatkowski.

Interwencję w tej sprawie podjęła także Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zwróciła się do prokuratury oraz Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej o przeprowadzenie rzetelnego postępowania wyjaśniającego.

- Nie wiemy, czy opisane zdarzenia były efektem braku nadzoru ze strony władz zakładu karnego czy też przyzwolenia. Najważniejsze jednak jest to, żeby prokuratura nie zamiotła tej sprawy pod dywan, tak jak to miało miejsce w przypadkach nadużywania siły przez policjantów - mówi dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

- Jeżeli nie będzie jasnych sygnałów, że nadużywanie władzy, którą się sprawuje w imieniu państwa, nie tylko nie może być tolerowane, ale wręcz musi być surowo karane, to niestety, ale takie incydenty z czasem mogą stać się regułą. Dlatego potrzebna jest odpowiednia reakcja ze strony najpierw prokuratury, a później sądu - dodaje prawnik.

OPINIA

Historia bez precedensu (Prof. Wojciech Brzozowski, zastępca RPO)

Zakład karny w Barczewie jest przypadkiem szczególnym, jeśli chodzi o ciężar ujawnionych naruszeń. To historia bez precedensu w całym dotychczasowym doświadczeniu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Biuro RPO powzięło uzasadnione podejrzenie popełnienia takich czynów, jak waterboarding czy pobicia więźniów przez funkcjonariuszy. Uwagę naszych wizytatorów zwróciła niemal natychmiast wszechobecna atmosfera zastraszenia. Osadzeni bali się rozmawiać z naszymi przedstawicielami, ponieważ zdawali sobie sprawę, że funkcjonariusze Służby Więziennej odnotowują skrupulatnie nazwiska osób, które rozmawiają z wizytującymi w osobnych pomieszczeniach, i numery cel mieszkalnych, które odwiedzają. Dochodziło wręcz do takich sytuacji, że więźniowie prosili, by pracownicy biura rzecznika nie przedłużali obecności w celach, tak bardzo obawiali się konsekwencji. Również liczba skarg w tym więzieniu jest podejrzanie mała. Ostatnio, na skutek zmian w kodeksie karnym wykonawczym, które ograniczyły prawa więźniów, liczba skarg kierowanych do RPO znacząco wzrosła w praktycznie każdej jednostce, za to w Barczewie wręcz zmalała. Jak to możliwe? Przypuszczamy, że osadzeni zwyczajnie boją się upominać o swoje prawa.

W przeszłości Biuro RPO ujawniało przypadki tortur, czasem tragiczne, ale takiej skali nieprawidłowości jak w Barczewie nie było dotąd nigdzie. Z informacji uzyskiwanych od więźniów wynika przygnębiający obraz tego zakładu - to swoiste jądro ciemności. Barczewo jest w środowisku więziennym symbolem ciężkich warunków, więźniowie w innych placówkach są straszeni, że jeśli będą sprawiać kłopoty, to zostaną przeniesieni do Barczewa. Biuro RPO nie ma oczywiście własnych kompetencji dochodzeniowo-śledczych, ale uważamy, że dowody na stosowanie tortur są bardzo silne, dlatego złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. Mam nadzieję, że sprawa zostanie oceniona przez niezależny sąd.