Ivan Krastev*:

Ideologiczna prawica nie przegrała z Obamą ani z kryzysem. Poniosła klęskę, bo nie radziła sobie z rządzeniem

Reklama

Neokonserwatystów obwinia się o niepopularną wojnę w Iraku i osłabienie pozycji Ameryki w świecie, a wolnorynkowych przeciwników regulacji o globalny kryzys finansowy. Minimalne regulacje, zamiast uwolnić społeczeństwo od korupcji, stały się dla niej pożywką. Z kolei obyczajowi konserwatyści są bardziej izolowani niż kiedykolwiek. Co gorsza, koalicja nie tylko krwawi, ale również rozpada się.

W zagubionej Partii Republikańskiej narasta nieufność między obyczajowymi konserwatystami a libertarianami. I chociaż eklektyczny populizm a` la Berlusconi nadal kwitnie w Europie, ideologiczna prawica znajduje się w głębokich tarapatach nie tylko w Ameryce, lecz także w takich krajach jak Polska, gdzie prawica Kaczyńskich wciąż nie może się podnieść po przegranych wyborach parlamentarnych, i gdzie - według sondaży - społeczeństwo ponownie odkryło dyskretny urok burżuazyjnej nudy i normalności.

Reklama

Fałszywy stereotyp

Jak wytłumaczyć upadek ideologicznej prawicy w Ameryce? Nasuwają się cztery wyjaśnienia: nieudolny Bush, niepopularna wojna, światowy kryzys gospodarczy i fenomen Obamy. Ale czy nie istnieje jakieś bardziej fundamentalne zjawisko, które pomogłoby nam zrozumieć klęskę prawicy? Dlaczego straciła ona na znaczeniu w amerykańskim życiu politycznym i społecznym?

Istnieje stereotyp, zgodnie z którym kryzysy gospodarcze sprzyjają lewicy i szkodzą prawicy. Z historii płyną jednak bardziej złożone wnioski. To prawda, że Wielki Kryzys zapoczątkował "czerwoną dekadę" w Ameryce, ale w Europie nastała "brunatna dekada". W obecnym kryzysie uderza to, że mimo powrotu entuzjazmu dla Keynesa i uzasadnionej krytyki kapitalizmu w stylu z lat 90. ekonomiści i politycy generalnie nie odchodzą daleko od konsensusu waszyngtońskiego. Kryzys ekonomiczny na razie w zaskakująco niewielkim stopniu wpłynął na nasze poglądy społeczne i gospodarcze. A zatem upatrywanie przyczyn ideologicznej porażki prawicy w kryzysie gospodarczym jest uproszczeniem.

Reklama

Paradoksalnie kryzys może się okazać dla prawicy korzystny, ponieważ podsyca wrogość wobec elit i populistyczne resentymenty, na których z reguły bazują partie prawicowe. Również dla prawicy religijnej kryzys może się okazać dobrą wiadomością. W minionym półwieczu każda recesja prowadziła do wzrostu wpływów fundamentalistów w USA. Nawet w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego perspektywy prawicowych jastrzębi niekoniecznie rysują się w czarnych barwach. Zagrożenie terrorystyczne i kariera radykalnego islamu dostarczają nowemu zimnowojennemu bojownikowi wroga, który dobrze pasuje do jego spiskowej wizji świata.

Innymi słowy spadek znaczenia ideologicznej prawicy w większym stopniu wiąże się ze sposobem sprawowania władzy przez Busha - albo Kaczyńskiego - niż z ich zasadami ideowymi lub przeobrażeniami społecznymi i kulturowymi. Klęskę poniósł paranoiczny styl uprawiania polityki, który Richard Hofstadter już w latach 50. rozpoznał jako cechę charakterystyczną radykalnej prawicy.

Ciążenie ku skrajnościom

Upadek ideologicznej prawicy na początku obecnego stulecia w dużym stopniu tłumaczą, moim zdaniem, trzy czynniki. Pierwszy z nich to organiczna tendencja ruchów prawicowych do przesuwania się na stanowiska skrajne. Czynnik drugi to antysystemowość, która dobrze sprawdza się podczas wyborów, ale utrudnia rządzenie. Dla prawicowych radykałów, podobnie jak dla rewolucjonistów komunistycznych z ubiegłego stulecia, administracja państwowa jest wrogiem. Wreszcie czynnik trzeci: ruchy prawicowe nie reprezentują już amerykańskiej woli przeobrażenia świata, lecz strach Ameryki przed światem. Polityka Reagana wysyłała światu pełen nadziei sygnał, że dzięki Ameryce świat ten stanie się lepszy i bardziej wolny, ale nowi przywódcy radykalnej prawicy nie identyfikują się już z tym przesłaniem. Ich postawa przypomina raczej oblężoną mentalność izraelską. A bez umiejętności przekonania ludzi, że wolność i pokój na całym świecie są możliwe, trudno jest rządzić dzisiejszymi społeczeństwami. Nowa radykalna prawica wciąż powtarza Reaganowską mantrę "dzień dobry, Ameryko", chociaż w głębi duszy wie, że Ameryka już powiedziała jej "do widzenia".

W niedawno opublikowanej książce "Going to Extreme: How Like Minds Unite and Divide" amerykański profesor prawa Cass Sunstein pokazał, że kiedy bardzo podobnie myślący ludzie znajdą się w jednej grupie, mają szczególną skłonność do przechodzenia na skrajne pozycje. Doskonale tłumaczy to ekstremistyczne tendencje radykalnej prawicy. Grupowej polaryzacji sprzyjają nowe media: prawicowcy czytają tylko prawicowe blogi i oglądają tylko prawicowe kanały telewizyjne. W kontekście zdepolityzowanych społeczeństw demokratycznych siłą, a jednocześnie słabością radykalnych grup jest wysoki stopień ich polaryzacji. Polskie Radio Maryja jest klasycznym przykładem tego, jak ruch polityczny może stać się zakładnikiem swojej bazy społecznej.

Ideologiczni bojownicy i opór biurokratycznej materii

Komentatorzy polityczni z reguły uważają, że ideologiczna prawica jest antynowoczesna. Przypuszczalnie mają rację, ale prawica jest również ponowoczesna. Jesienią 2004 roku, tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, anonimowy doradca Busha oskarżył pisarza Rona Suskinda o to, że należy do "społeczności zakorzenionej w rzeczywistości". Według ideologicznej prawicy skuteczny polityk nie musi analizować rzeczywistości, ponieważ ją kreuje. Tak jak guru z Wall Street tworzą bańki spekulacyjne, prawicowi radykałowie tworzą bańki ideologiczne do pozyskiwania wyborców. W pierwszym przypadku nadmuchuje się nadzieje, w drugim - lęki.

Prawicowi radykałowie są antysystemowi, antyinstytucjonalni. W tym kontekście prawicę pokonała nie lewica, tylko merytokratyczne biurokracje. W wypadku Busha z poparcia dla rządu jako pierwsze wycofało się wojsko. Opór przedstawicieli instytucji odegrał kluczową rolę. Amerykańska prawica ideologiczna przegrała znacznie wcześniej niż w dniu wyborów. Zwycięstwo McCaina w prawyborach było jednocześnie fiaskiem idei rewolucyjnej polityki. W wypadku rządu Kaczyńskiego rewolucyjnemu stylowi rządzenia sprzeciwiły się sądy i biurokracje.

Utrata wiary

Tym, co zasadniczo odróżniało Reagana od jego zdesperowanych następców, była nadzieja i wiara w ostateczną wygraną. Dziś ideologiczna prawica nie uważa się już za partię zwycięstwa. W jej obrazie świata jest coś apokaliptycznego. Kaczyńscy zachowują się tak, jakby zniszczenie tajemniczego układu było niemożliwe. Dick Cheney postrzega Amerykę jako oblężoną twierdzę. W odróżnieniu od prawicy zimnowojennej dzisiejsza prawica jest defetystyczna. Zestawiając amerykański kult optymizmu i happy endu z brytyjskim kultem wytrwałości, Anne-Marie Slaughter porównuje "Gwiezdne wojny" z Harrym Potterem. Zarówno amerykański cykl filmowy, jak i brytyjski cykl powieściowy to klasyczne eposy o walce dobra ze złem, ale podczas gdy Harry Potter stale żyje w cieniu śmierci, reżyser "Gwiezdnych wojen" uważa, że zło można raz na zawsze pokonać. George Lucas to typowy bojownik zimnowojenny - reprezentuje Amerykę, która wierzy w nieuchronność zwycięstwa i która kieruje się ślepą wiarą w sukces niezależnie od szans na jego osiągnięcie.

Ivan Krastev

przeł. Tomasz Bieroń

p

*Ivan Krastev, ur. 1965, politolog, analityk spraw międzynarodowych, prezes Centrum Strategii Liberalnych w Sofii - think tanku doradzającego w obszarze polityki zagranicznej i wewnętrznej. Wykłada na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Zajmuje się przede wszystkim zagadnieniami związanymi z sytuacją społeczeństw postkomunistycznych. Autor m.in. książki "The Anti-Corruption Trap" (2004). W "Europie" nr 258 z 14 marca br. zamieściliśmy jego tekst "Putinowska Rosja - ani autorytaryzm, ani demokracja".