Jednak zapewne trudno byłoby to wytłumaczyć uczestnikom PK Parties, którzy skakali, intonowali pieśni i wrzeszczeli, wprowadzając się w trans. Wielu z nich było potem przekonanych, że naprawdę dysponują nadnaturalnymi mocami. Nic dziwnego - regulamin zabraniał im patrzenia na własne ręce... Prawdziwym pionierem ruchu łyżkowego był Uri Geller, legendarny izraelski iluzjonista. Całe jego życie obracało się wokół sztućców. Geller poruszał się gigantycznym cadillakiem, którego wnętrze obwieszone było setkami łyżek należącymi do wielkich tego świata: Marilyn Monroe, Johna F. Kennedy’ego czy Michaela Jacksona. Wszystkie z nich zostały rzekomo wygięte siłą umysłu Gellera. Wiara w paranormalne zdolności Gellera była tak duża, że kiedy w roku 1976 na okładce jednego z amerykańskich magazynów umieszczono jego zdjęcie z wytrzeszczonym wzrokiem i dopiskiem: "UWAGA! TA OKŁADKA MOŻE WYGIĄĆ TWOJE KLUCZE", do redakcji zgłosiło się ponad 300 osób twierdzących, że okładka naprawdę wygięła ich klucze. Gellerowi oczywiście nigdy nie udało się dowieść swoich psychokinetycznych zdolności w warunkach laboratoryjnych. Dokonała tego za to pewna małpa w roku 2000.

Reklama

Belle jest przedstawicielką dość pospolitego w Ameryce Południowej gatunku ponocnica mirikina. W roku 2000 przewiercono jej czaszkę i w przysadce mózgowej, w części odpowiedzialnej za ruchy mięśni, umieszczono chip wielkości ziarnka grochu. Przekazywał on sygnały z mózgu Belle. Sygnały te przesłano za pomocą internetu do oddalonego o 1000 kilometrów laboratorium MIT, w którym umieszczono robota składającego się z samych ramion. Po ułamku sekundy robot poszedł w ślady Belle - jego ramiona wykonywały dokładnie te same ruchy co małpa. Duch zapanował nad materią. Psychokineza okazała się faktem.

W "Imperium kontratakuje" Yoda udowadnia oszołomionemu Luke’owi Skywalkerowi, że ten, kto posiada Moc, może bez trudu przenosić przedmioty siłą własnej myśli. Już tej jesieni ta magiczna zdolność będzie dostępna niemal dla każdego. Kilku producentów zabawek wypuści na rynek - w cenie od 80 do 130 dolarów - domowe zestawy telekinezy. Będą się one składały z czegoś w rodzaju słuchawek zakładanych na czoło, w których umieszczony zostanie specjalny interfejs sczytujący sygnały z naszego mózgu. Nasza boska moc będzie chwilowo jeszcze dość ograniczona - będziemy mogli sprawić, że piłka uniesie się w górę albo samoczynnie pokona specjalny tor przeszkód. Kolejna zabawka będzie latać. Przeróżne laboratoria pracują dziś nad kilkoma setkami nowych zastosowań interfejsów bezpośrednio reagujących na sygnały wysyłane z mózgu. Od protez kończyn, aż po "protezy" wzroku czy nawet pamięci. Jest całkiem prawdopodobne, że za 15 lat będziemy w stanie zaproponować sztuczną pamięć ludziom dotkniętym chorobą Alzheimera.

Podobno każda z osób, które miały czynienia z prototypami telekinetycznych zabawek, przez pierwsze pół godziny stała bezczynnie, nie mogąc wyjść ze zdumienia. Arthur C. Clarke, pisarz s.f., zauważył kiedyś, że "każda rozwinięta technologia ma w sobie coś z magii". Trudno znaleźć stosowniejszy cytat. Oczywiście wielu będzie podkreślać złowieszcze cechy tej magii, pytając np., do jakiego stopnia człowiek wyposażony w sztuczną pamięć jest jeszcze człowiekiem, a do jakiego maszyną. Wielu będzie obawiało się "buntu maszyn", przynajmniej na ograniczoną skalę - nie ulega bowiem wątpliwości, że powstaną interfejsy, które sczytując nasze myśli, będą podejmowały decyzje, czy jesteśmy w danej chwili zdolni do prowadzenia samochodu albo jakiejkolwiek innej pracy.

Reklama

Mnie jednak interesuje co innego. Kapitalizm często bywa przedstawiany jako ostateczny dowód triumfu materii i przegranej ducha. Przykład telekinetycznej małpy Belle pokazuje, że nic nie jest dalsze od prawdy. W końcu Belle potrafi poruszać przedmiotami siłą własnej myśli, a to coś, o co nie podejrzewaliśmy nawet największych gigantów ducha. "W kapitalizmie nawet małpa pokona Dalajlamę" - jak by powiedział Józef Stalin…

Maciej Nowicki