Za propozycją uchwały zagłosowało 17 członków komisji, a 14 było przeciw. Projekt został skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu.
Propozycję uchwały komisja przygotowała na podstawie wniosku rządu, który Sejm przyjął w czwartek rano. Projekt - w formie opracowanej przez komisję - ma pięć artykułów. W projekcie znajduje się termin referendum - 15 października oraz cztery pytania referendalne w brzmieniu sformułowanym we wniosku rządu, zapowiadane wcześniej przez polityków PiS.
Pierwsze z nich brzmi: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?". Drugie: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?". Trzecie: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?". Czwarte: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".
Zgodnie z projektem uchwała ma wejść w życie z dniem ogłoszenia.
Do projektu dołączony jest kalendarz czynności związanych z przeprowadzeniem referendum. Zgodnie z nim do 5 września uprawnione podmioty mają zawiadomić PKW o zamiarze uczestniczenia w kampanii referendalnej w mediach publicznych. Do 27 września ustalona ma zostać kolejność rozpowszechniania audycji referendalnych. Nieodpłatne nadawanie audycji referendalnych uprawnionych podmiotów w mediach publicznych ma trwać od 29 września do 13 października. Tego samego dna zakończy się też kampania referendalna.
Głowanie komisji nad projektem poprzedziła burzliwa dyskusja. Posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniała, że nie jest to w rzeczywistości referendum ogólnokrajowe, ale "kpina z obywateli". Zaproponowane referendum ma absolutnie jeden cel. Ma stworzyć dodatkową drogę finansowania przez was kampanii wyborczej - mówiła pod adresem posłów PiS.
"Proces atrapizacji"
Negatywnie wypowiadała się też posłanka Polski 2050 Joanna Mucha. Jej zdaniem mamy do czynienia z sytuacją, w której referendum zostaje poddane "procesowi atrapizacji". Celem tego tzw. referendum nie jest oczywiście zbadanie zdania Polaków. Jest natomiast wprowadzenie Polaków w błąd. (…) To referendum ma wykreować rzeczywistość, której nie ma – powiedziała.
Mucha złożyła też poprawkę do projektu uchwały dotyczącą terminu referendum. Parlamentarzystka zaproponowała, żeby datę referendum wyznaczyć na 12 listopada. "Chcemy, żeby kampania w programach publicznych odbywała się od dnia 25 października, czyli już po wyborach" - argumentowała. Propozycja ta nie uzyskała jednak poparcia większości komisji.
Z kolei poseł PiS Bartłomiej Wróblewski przekonywał, że we wszystkich referendach przeprowadzanych na świecie pytania referendalne są kwestionowane przez część opinii publicznej. Podobnie odpierał też zarzut upolitycznienia instytucji referendum w związku ze zbiegiem z terminem wyborów oceniając, że termin ten zawsze będzie spotykać się z krytyką. Według niego, zaproponowane pytania referendalne są bardzo ważne.
Sejm podejmuje uchwałę o przeprowadzeniu referendum ogólnokrajowego bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Przyjęcie przez Sejm uchwały oznacza, że referendum zostaje zarządzone. Uchwałę Sejmu o zarządzeniu referendum ogłasza się w Dzienniku Ustaw.
autor: Mateusz Mikowski