Płk. rezerwy Krystian Zięć (pilot-instruktor F-16): Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Gdy Polacy szkolą się w USA, to obowiązuje jeden sylabus dla wszystkich nacji: Egipcjan, Duńczyków czy właśnie Polaków. To nie jest efektywne, ponieważ każde szkolenie powinno być dopasowane do efektów, które chcemy osiągnąć, powinno być skrojone pod konkretnego użytkownika. Tu bardzo istotna jest geografia – inaczej będzie wykorzystywany samolot w Polsce w kontekście potencjalnego konfliktu z naszymi wschodnimi sąsiadami, a inaczej np. w Niderlandach, gdzie zagrożenia są inne.
Szkolenie może trwać od kilku do nawet kilkunastu miesięcy. Krócej, jeśli mówimy o samolocie myśliwskim, który ma tylko walczyć w powietrzu, bo nie trzeba uczyć pilota atakowania celów naziemnych. Ukraińcy muszą jednak umieć walczyć na oba sposoby - szkolenie zatem będzie trwało dłużej. Tym bardziej że oni nie przeszli - jak np. Polacy - modułu ćwiczeniowego na samolotach szkoleniowych jak M-346, od razu będą na F-16.
Ukraińcy będą się musieli nauczyć bardzo wielu rzeczy, mam wrażenie, że oni nawet nie rozumieją, z czym będą się mierzyć. Np. Rumuni kupili samoloty F-16 i długo nie byli w stanie wykorzystać ich możliwości, bo ich poziom wyszkolenia był bardzo niski.
CZYTAJ WIĘCEJ W ŚRODOWYM WYDANIU "DGP. DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>