Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się bezpieczeństwu pacjentów podczas ogólnopolskiej akcji szczepień przeciwko koronawirusowi. Oraz wydatkom, które częściowo uznaje za nadmiarowe. Według raportu główny inspektor farmaceutyczny nie sprawował należytej kontroli nad bezpieczeństwem preparatów.

Reklama

Alerty EMA

Przykładem jest alert Europejskiej Agencji Leków (EMA) z 2021 r. w sprawie jednej z partii szczepionek. GIF zareagował na notę dopiero rok później, przy kolejnym alarmie, który wzywał już do wycofania preparatu z rynku. Dopiero wtedy przekazał informację Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. To ona zajmowała się dystrybucją. Partii nie można było już jednak wycofać, bo została w całości – 117,6 tys. dawek – podana pacjentom. GIF się tłumaczył tym, że nie miał uprawnień do działania, bo preparaty covidowe nie podlegały przepisom o obrocie produktami leczniczymi.

Reklama

Wnioski NIK sugerują, że już po pierwszym alercie konieczne było wycofanie partii szczepionek. Z ustaleń DGP wynika jednak, że EMA wtedy tego nie rekomendowała. Nie chodziło także o wady dotyczące bezpieczeństwa. Sprawdziliśmy: liczba niepożądanych odczynów poszczepiennych zgłoszonych po podaniu preparatów z zakwestionowanej serii nie odbiegała od średniej.

13 mln przeterminowanych szczepionek

Kontrolerzy wskazują też, że Polska zamówiła w sumie 201 mln dawek szczepionek o wartości ok. 14 mld zł. Przeterminowało się 13 mln dawek. Część udało się sprzedać lub przekazać innym państwom. NIK uważa jednak, że gdyby rząd rzetelnie szacował potrzeby, toby nie doszło do marnotrawstwa. Kwestionuje zakup za ok. 8,4 mld zł. – Ten zarzut dotyczy wszystkich państw UE, nas najmniej, bo rok temu odmówiliśmy przyjmowania kolejnych dostaw – mówi osoba z rządu.

Fundusz covidowy na celowniku NIK

Na celowniku izby znalazła się także kwestia funduszu covidowego. NIK krytykuje jego wyłączenie spod procedur budżetowych i skalę wydatków. Z rządu słychać tłumaczenia, że fundusz był receptą na nadzwyczajny kryzys, stąd niestandardowe rozwiązania. Politycy PiS przekonują też, że NIK używa kontroli i ich wyników do walki politycznej, bo syn prezesa i jego społeczny doradca Jakub Banaś kandyduje z list Konfederacji.

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIK GAZETA PRAWNA">>>