Wynikiem współpracy zachodniopomorskiej, dolnośląskiej, lubuskiej i kujawsko-pomorskiej KAS jest rozbita grupa przestępcza, która organizowała i prowadziła nielegalne gry hazardowe na terenie 12 województw.
Przestępcy działali od stycznia 2015 roku do grudnia 2017 roku. Grupą zarządzał jeleniogórski przedsiębiorca, Paweł P.
Biznes największego polskiego producenta automatów
Jak się okazuje, wśród tych spółek, którym prezesuje Paweł P. jest największy polski producent automatów, gier i rozwiązań systemowych dla branży hazardowej, który na rynku krajowym istnieje od 1997 roku. Początkowo firma zajmowała się wyłącznie produkcją automatów do gier.
Obecnie, jak podaje na swojej stronie, jest „kompleksowym dostawcą oprogramowania, rozwiązań systemowych, gier slotowych, automatów oraz usług dopasowanych do nawet najbardziej wymagających oczekiwań” klientów. Działa na rynku międzynarodowym. Firma swoją główną siedzibę ma w Warszawie.
Sprzedawane do Afryki, stawały w Polsce
Automaty wyprodukowane w Polsce sprzedawano fikcyjnie do krajów Europy i Afryki. Faktycznie jednak nigdy tam nie trafiały - stawiano je w lokalach na terenie całej Polski, gdzie urządzano nielegalne gry hazardowe.
Członkowie grupy zarobili na nielegalnych grach prawie 40 milionów złotych. Majątek kierującego grupy o wartości 12 milionów złotych został zabezpieczony przez służby.
Usłyszeli ponad 2 tysiące zarzutów. "Dowody są mocne"
Prokuratura zarzuciła Pawłowi P. kierowanie grupą przestępczą, za co grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, organizowanie gier hazardowych na automatach i pranie brudnych pieniędzy. Pozostałe 26 osób usłyszało zarzut udziału w grupie, która organizowała nielegalny hazard, za co grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.
18 listopada Sąd Rejonowy w Koszalinie aresztował Pawła P. na dwa miesiące. Ten sam środek zabezpieczający sąd zastosował wobec czterech kolejnych podejrzanych, prezesów fikcyjnie tworzonych spółek na potrzeby przestępczego procederu. Pozostałym 22 osobom prokurator między innymi zakazał opuszczania kraju i kontaktowania się między sobą.
Prokurator Gąsiorowski zaznaczył, że przedstawione podejrzanym zarzuty są „docelowe”. - Dowody są mocne. Są zgromadzone dokumenty, zeznania świadków, opinie biegłych ekspertów w kwestii przeznaczenia automatów. Wynika z nich, że w automatach był program niepozwalający na wygraną – powiedział prokurator.
Prokurator Gąsiorowski przekazał także, że łączna liczba przedstawionych zarzutów, czyli 2 199, odpowiada liczbie ustalonych lokali, w których odbywała się gra hazardowa.
Śledztwo prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.