Niemal pięć lat temu, w marcu 2019 roku na terenie Narwiańskiego Parku Narodowego doszło do wypadku. Przewróciła się jedna z kilku platform, które pływały między na stale przymocowaną kładką łączącą Waniewo ze Śliwnem.

Kilkanaście osób wpadło wtedy do wody, tracąc dziecięcy wózek, telefony komórkowe i garderobę. Chcą dostać rekompensatę za te straty.

Reklama

Pierwsze postępowanie umorzono

Reklama

Wśród poszkodowanych turystów pan Maciej i pięcioro członków jego rodziny, w tym dwuletnia córka.

Jak informuje Radio Białystok, postępowanie karne prowadzone pod nadzorem prokuratora przez rok przez białostocką policję skończyło się stwierdzeniem, że winni byli sami turyści i sprawę umorzono.

Próba numer dwa

Pan Maciej zdecydował się teraz na postępowanie cywilne. Jego zdaniem wypadek sprzed lat spowodował straty materialne szacowane na tysiące złotych, ale i psychiczne. Jak twierdzi, część uczestników feralnego zdarzenia do dziś zmaga się z traumą, a jego córka musi korzystać z porad psychologa.

Mężczyzna podkreśla, że pływające części kładki były nieprawidłowo oznakowane oraz wyposażone. Stara się o zadośćuczynienie od Narwiańskiego Parku Narodowego.

Choć kwota, o którą walczy jest symboliczna, dodaje, że w tym procesie chodzi przede wszystkim o to, by sąd ustalił, kto konkretnie i w jakim zakresie powinien ponieść odpowiedzialność za wypadek, do którego niemal pięć lat temu doszło na wspomnianej kładce.