Jak ustalił Polsat News, policjanci wpadli po tym, jak bliscy zmarłej osoby otrzymali tylko część kwoty, jaka miała trafić w ich ręce z depozytu. Funkcjonariusze mieli przewieźć pieniądze ze szpitala do rodziny denata. Przewieźli jednak tylko część, resztę rozdzielili między sobą.

Reklama

Okazało się niebawem, że to nie był ich pojedynczy wybryk.

Mundurowi oszukiwali seniorów metodą... "na policjanta"

Reklama

Ten typ oszustwa oparty jest na telefonie do seniora. Złodziej podczas rozmowy przekonuje, że jest kimś z jego rodziny i potrzebuje finansowego wsparcia. Do oszukiwanego właśnie seniora chwilę później dzwoni kolejny telefon, podczas którego drugi rozmówca przekonuje go, że rozmawia z policjantem rozpracowującym grupę oszustów.

Rzekomy, a w przypadku policjantów z Gliwic - prawdziwy mundurowy prosi o przekazanie pieniędzy oszustowi. Zapewnia seniora, że cała akcja jest obserwowana przez służby, które mają takiego oszusta złapać na gorącym uczynku. Po procederze funkcjonariusze znikali, a razem z nimi pieniądze seniora.

Gliwiccy policjanci wykorzystywali swoje mundury i sprzęt, a służbowe informacje pozwalały im wytypować swoje ofiary.

Nie wiadomo jeszcze, jak długo trwał ten proceder.

Prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne

Reklama

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Z kolei Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach przekazała Polsatowi News, że kilku funkcjonariuszy zostało zawieszonych i że prowadzone jest w ich sprawie postępowanie dyscyplinarne.

- Nie ma miejsca, nie ma zgody na to, aby osoby, które noszą mundur i mają stać na straży bezpieczeństwa sami łamali prawo i przepisy. Na pewno dołożymy wszelkich starań, by żadna osoba, która brała udział w tym procederze nie pozostała w służbie i nie pozostała bezkarna - powiedziała komisarz Sabina Chyra-Giereś z KWP w Katowicach.