Do incydentu doszło przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej w Warszawie w 14. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Zginęło wówczas 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, brat prezesa PiS.

Reklama

Od kwietnia 2018 roku, miesiąc w miesiąc wieniec przed pomnikiem oprócz polityków składa także warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa. Na jego wieńcu jest tabliczka z napisem "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!".

Wieniec usuwały dotychczas policja albo wojsko. W sprawie wypowiedział się nawet Sąd Najwyższy, który orzekł, że treść tabliczki nie jest znieważeniem.

Reklama

Napis tej treści nie spodobał się Jarosławowi Kaczyńskiemu, który początkowo przy użyciu sekatora usiłował odciąć tabliczkę z napisem, stłuc ją, ale - czynił to bez skutku. W końcu chwycił wieniec i wyniósł go sprzed pomnika.

Komunikat policji

Incydent przed pomnikiem potwierdził podinspektor Robert Szumiata, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. "Policjanci dokumentowali przebieg zdarzenia, w którego czasie czynności prowadził także nasz Zespół Antykonfliktowy starając się zapobiec naruszeniu prawa i informując posła o zgodnym z nim zachowaniu" - napisał podinsp. Szumiata w komunikacie na stronie Komendy Stołecznej Policji.

"Z uwagi na to, że całe zajście zostało nagrane, a parlamentarzysta jest osobą powszechnie znaną - jego zatrzymanie nie było niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania, a więc nie zachodziły przesłanki wymagane dla podjęcia takiego działania" - informuje KSP, dodając, że "dalsze czynności w powyższej sprawie będą procedowane zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami".