Brak solidnej obrony powietrznej wciąż możemy traktować jako piętę achillesową nie tylko Polski, ale wielu państw europejskich - ocenił gen. Pacek. Jak dodał, budowa żelaznej kopuły w Europie to "jednoznacznie bardzo dobra inicjatywa, bardzo dobry kierunek działania, gdyż obrona powietrzna w Europie wymaga inwestycji".

Reklama

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że jego rząd będzie dążył do dołączenia Polski do projektu budowy skutecznej żelaznej kopuły, chroniącej europejskie niebo. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak odnosząc się do europejskiej tarczy antyrakietowej przyznał, że kiedy był szefem MON, Polska otrzymała propozycję przystąpienia do niej. Według niego, ta propozycja została odrzucona przez specjalistów z Wojska Polskiego zajmujących się budową polskiej tarczy antyrakietowej.

Odnosząc się do tych słów gen. Pacek podkreślił, że ważne jest to, iż politycy różnych opcji wspólnie przyznają, że budowa obrony powietrznej jest konieczna. - Nie wchodzę w kwestie polityczne. Ważne, że obowiązuje wspólne myślenie ludzi różnych opcji, że obrona powietrzna jest czymś, co trzeba zbudować. Polska skoncentrowała się na działaniu wojsk lądowych. (...) Obrona powietrzna powinna mieć charakter jak najbardziej europejski a nie tylko narodowy - ocenił. Jak dodał, Europa zaczęła myśleć o wspólnym bezpieczeństwie.

Reklama

"Najwyższy czas…"

Najwyższy czas budować wspólne zdolności w Europie. Czas skończyć z myśleniem, że każde państwo zbuduje coś na miarę swoich możliwości i to będzie wystarczające, żeby się obronić np. przed takim przeciwnikiem jak Federacja Rosyjska. Suma zdolności poszczególnych państw w Europie, to nie jest to samo, co jest potrzebne jako wspólna zdolność militarna Zachodu - podkreślił.

Gen. Pacek zauważył, że sama budowa europejskiej żelaznej kopuły to projekt długofalowy. - Pełny projekt to są dekady. To nie są lata, żeby zbudować taki system w kilkunastu państwach. To jest długa kwestia, związana nie tylko z posiadaniem pieniędzy. To jest kwestia zdolności do wyprodukowania tego wszystkiego. Dzisiaj kolejki stoją nie tylko po Himarsy (system artylerii rakietowej) czy po Patrioty, ale też po radary czy systemy dowodzenia - zaznaczył.

Reklama

Pieniądze to będzie jedna z głównych przyczyn, dla których mogą wystąpić trudności. Jedna bateria takiej żelaznej kopuły pokrywa 150 km kwadratowych. A Polska ma ponad 312 tysięcy km kwadratowych. Sama Polska. W związku z tym, w grę wchodzą miliardy dolarów czy euro. To będzie duży koszt, ale on jest konieczny, bo to, co nam grozi z powietrza, jest najtrudniejsze do pokonania. I bez dużych pieniędzy nie da się tego zrobić - przekonywał ekspert.

Projekt "faworyzuje niemiecki przemysł zbrojeniowy"?

Generał odniósł się też do słów Błaszczaka, który mówił w środę, że projekt budowy kopuły "faworyzuje niemiecki przemysł zbrojeniowy".

Zdaniem eksperta, takie głosy pojawiają się już nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach europejskich. - Ten głos, który pojawił się w Polsce nie jest jedynym. Francuzi zaczynają się zastanawiać, na ile przemysł francuski wejdzie w przygotowanie europejskiej żelaznej kopuły. Być może inne państwa również zaczną mieć jakieś wątpliwości. To nie będzie łatwy projekt, ale na pewno jest bardzo potrzebny Polsce i Europie. Najbardziej potrzebny jest krajom zagrożonym. A dzisiaj do krajów najbardziej zagrożonych należą trzy państwa bałtyckie i Polska - podkreślił.

Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek po rozmowie z premier Danii Mette Frederiksen, że Polska chce uczestniczyć w pracach nad budową europejskiej żelaznej kopuły. We wtorek szef rządu podkreślił, że potencjalne uczestnictwo Polski w European Sky Shield Initiative, to nie alternatywa wobec czegokolwiek, tylko uzupełnienie. Zapewnił, że "nikt nie mówi o rezygnacji z dotychczasowych programów" i że Polska będzie dalej rozwijać systemy Pilica, Narew i Wisła.

Formuła European Sky Shield Initiative (ESSI) została zaproponowana przez Niemcy w 2022 r. Początkowo przystąpiło do niej 15 państw. Obecnie w inicjatywie uczestniczy 21 krajów.