Obajtek czuje się zastraszany

W związku ze zmianą rządu, doszło do dymisji prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, którego na stanowisku zastąpił Ireneusz Fąfara. - Nie jestem już od ponad dwóch miesięcy prezesem Orlenu. A prawie 20 lat nie byłem na urlopie. Teraz korzystam z wolnego czasu. Nadrabiam zaległości, mam dużo zaproszeń, również od rodziny, która mieszka za granicą – powiedział Obajtek w wywiadzie dla money.pl.

Obajtek stwierdził, że jest zastraszany. - Były też przeszukania. To nie jest żadna tajemnica. Służby powchodziły do ludzi, którzy są moimi znajomymi. Uważam, że zupełnie bez podstaw. Oczywiście nic nie znaleziono, bo co można było u mnie tam znaleźć? – pytał retorycznie.

Reklama

Były prezes Orlenu przekonywał, że jest symbolem zmiany. I właśnie dlatego "chcą go zniszczyć". - Z zemsty chcą Orlen i mnie zniszczyć. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Pan premier zapowiada publicznie, że będę siedział i straszy się mnie 25-letnim więzieniem – wskazał.

Reklama

Obajtek zauważał, że obecna sytuacja w kraju sprawia, iż nie czuje się bezpiecznie. - No więc jak ja mam generalnie się czuć bezpieczny, jak prokurator krajowy nie został wybrany zgodnie z ustawą, bo nie jest zatwierdzony przez pana prezydenta. No panowie, no to jak ja mam to odbierać? W biznesie nie można bać się podejmować odważnych decyzji. Na setki podjętych, któraś może okazać się nie do końca trafiona – tłumaczył.

Obajtek o piekle

Były prezes Orlenu wskazał, że praca w koncernie była ogromnie obciążająca, także ze względu na ciągłą krytykę i ataki ze strony ówczesnej opozycji. -Ja dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle 6 lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb. Nikt nie wchodził tak głęboko w transakcje w Orlenie i wokół niego, bo albo nie miał o nich pojęcia, albo się po prostu zwyczajnie bał – przekonywał.

Dopytywany, czy wie, co mówi, potwierdził te słowa. -Tak. Ja nie jestem doskonały. Może i w Orlenie popełniliśmy błędy. Drobne, mniejsze, większe. To jest instytucja zatrudniająca 66 tysięcy ludzi. Są członkowie zarządu. Różni. Z różną charyzmą. Po drugie, to państwo, dla którego pracowałem po 16-18 godzin, nie dało mi żadnego bezpieczeństwa. Tylko cały czas mi daje chłostę. Straszy mnie. Niszczy. Inwigiluje. Przeszukuje mnie. Zastrasza sądami i więzieniem – dodał.