http://www.youtube.com/embed/rxTVzzmo8tw
Afera rozegrała się w piątek w czasie blokady Sejmu przez związkowców z "Solidarności". Ewa Stankiewicz, autorka filmu "Solidarni 2010" próbowała zrobić wywiad ze Stefanem Niesiołowskim z PO. Polityk ostro zaprotestował, groził jej rozbiciem kamery i krzyczał: „Niech pani idzie do PiS-u!”, „Niech pani idzie do swoich pisowskich lizusów! Won stąd! Won stąd do PiS!”.
W serwisie Niezalezna.pl, szybko pojawił się „Apel dziennikarzy ws. Niesiołowskiego”. Czytamy w nim, że zachowanie polityka wobec Stankiewicz „jest czymś więcej niż aktem czystego chamstwa, brutalnej agresji wymierzonej w kobietę. Jest też zakwestionowaniem podstawowych zasad demokracji”.
Autorzy oświadczenia zwracają uwagę, że Stefan Niesiołowski w wywiadach udzielonych zaraz po tym incydencie nie przeprosił za swoje zachowanie, tylko powiedział o nielubianych przez siebie dziennikarzach: Brzydzę się ich. Niech sobie piszą co chcą. Nie zmuszą mnie do tego. Jakbym dotknął ich dłoni, tobym od razu poszedł umyć ręce. (...) To są słowa niedopuszczalne nie tylko wobec dziennikarzy, ale w ogóle wobec drugiego człowieka - oceniają.
Dlatego autorzy oświadczenia apelują do premiera Donalda Tuska o wyciągnięcie konsekwencji wobec Niesiołowskiego. Zwracają się też do środowiska dziennikarskiego o bojkot posła PO.
Pod apelem podpisało się ponad 200 dziennikarzy. Wśród nich Tomasz Sakiewicz, Dorota Kania, Anita Gargas i Joanna Lichocka, Bronisław Wildstein, Marek Magierowski, Wojciech Wybranowski, bracia Michał i Jacek Karnowscy, Jan Pospieszalski i Marcin Wolski.