Profesor wypełnił pierwszą część oświadczenia, wpisując, że nie współpracował z tajnymi służbami PRL. Po czym na całej stronie, na ukos, napisał zacytowane wyżej zdanie. W takiej formie oświadczenie trafiło do rektora Uniwersytetu, Jerzego Nikitorowicza. Na jego biurku wylądował również list, w którym prof. Turulski wyjaśnia, kogo ma na myśli, pisząc "pajace", i dlaczego sięgnął po emocjonalny oręż.
"Magnificencjo, jestem zdumiony i rozczarowany, że za odmowę wykonania tego <obowiązku> twórca ustawy przewiduje tak dotkliwą karę jak utrata funkcji albo posady" - napisał profesor. "Za tak obrzydliwe przestępstwo, jakim jest odmowa wypełnienia formularza samolustracyjnego, w IV RP winna być jedna kara: kara śmierci.(...). W zaistniałej sytuacji nieuzasadnionego humanitaryzmu ustawy, (...) na przymus złożenia oświadczenia odpowiadam twórcom tego aktu prawnego: <Pocałujcie mnie w dupę, pajace!>".
Już na poważnie profesor wyjaśnia, że w ten sposób chce przeciwstawić się złu, jakie - według niego - niosą ze sobą rządy PiS-u. Rektor przyjął oświadczenie z notatką i listem, ale nie jest zachwycony. Uważa, że oświadczenie jest niegodne profesorskiej funkcji.
Na razie nie wiadomo, czy profesor Turulski naruszył prawo, dodając do oświadczenia lustracyjnego własny komentarz. Nie wiadomo też, jak zareaguje IPN, do którego trafią wszystkie oświadczenia. Na uniwersytecie w Białymstoku to jedyny przypadek dodania własnej adnotacji.