Tekst "Gazety Wyborczej" z chirurgiczną precyzją rozebrano na czynniki pierwsze. Zaprezentowano slajdy z fragmentami tekstu i zestawiono je z tymi, które były w całości w stenogramach zeznań prokuratorów prowadzących sprawę Barbary Blidy.

Szczegłówej analizy tekstu podjął się zastępca prokuratora generalnego, Jerzy Engelking, który dokładnie wskazywał fragmenty i poszczególne słowa wycięte z zeznań prokuratorów.

Reklama

Według prokuratora, dziennikarze "Gazety" zamieszczali tylko te fragmenty, które pasowały do tezy artykułu. Jeden z zarzutów dotyczył także tego, że na stronach internetowych gazety nie zamieszczono do tej pory w całości stenogramu z przesłuchania prokuratora Tomasza Balasa. A z niego właśnie ma wynikać, że nie było żadnego odgórnego ustalania terminu zatrzymania Blidy.

Zdaniem Zbigniewa Ziobro, który wraz ze swoimi ludźmi zadał sobie trud dokładnych wyliczeń, w tekście "Gazety Wyborczej" jest przynajmniej 30 zmanipulowanych fragmentów.

Reklama

W czerwcu łódzka prokuratura - wyjaśniając sprawę samobójczej śmierci Barbary Blidy podczas akcji ABW - przesłuchała czworo prokuratorów z Katowic. Prokurator Tomasz Balas oraz asesorzy Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan, Sebastian Głuch i Piotr Wolny tworzyli grupę śledczą badającą sprawę mafii węglowej i powiązań z nią polityków - głównie lewicy.

Z artykułu "Gazety Wyborczej" wynika, że prokuratorzy prowadzący sprawę Barbary Blidy działali pod presją, a decyzję o zatrzymaniu byłej minister podjęli niejednogłośnie. Dodatkowo datę jej zatrzymania mieli narzucić im przełożeni.