To, czy Donald Tusk odniesie sukces na stanowisku szefa Rady Europejskiej zależy wyłącznie od jego osobowości - uważa Ryszard Czarnecki. Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego z PiS przypomina, że Traktat Lizboński zbyt ogólnie określa kompetencje szefa Rady Europejskiej i szefa Komisji Europejskiej. W opinii europosła, może to doprowadzić do sporów kompetencyjnych i walki podjazdowej, jaka - zdaniem Czarneckiego - trwała do tej pory pomiędzy szefami obu tych instytucji.
Czarnecki uważa, że gdyby do takiego sporu doszło, to premier byłby w bardzo trudnej sytuacji, bo Jean-Claude Juncker jest "starym wyjadaczem, szefem eurogrupy od szereg lat".
Polityk PiS oczekuje od nowego szefa Rady Europejskiej, że będzie przede wszystkim dbał w Unii o polskie interesy. Czarnecki podkreśla, że nie do przyjęcia jest sytuacja w której biedni Polacy płacą za gaz więcej niż bogaci Niemcy. Nie do przyjęcia - w jego opinii - jest też sytuacja w której polscy rolnicy otrzymują niższe dopłaty niż farmerzy z Holandii, Niemiec czy Włoch. Niechże Europa będzie Europą równych szans, niech premier Tusk - jako szef Rady -coś w tej kwestii zrobi - mówi.
Donald Tusk formalnie fotel szefa Rady Europejskiej obejmie 1 grudnia. Do jego obowiązków będzie należało miedzy innymi zwoływanie i przewodniczenie szczytom unijnym oraz doprowadzanie do pogodzenia interesów wszystkich 28-miu państw członkowskich Unii Europejskiej.
..ale kazdemu wolno byc glupkiem, debilem i gamoniem ..panu tez . Niech pan sobie "OCZEKUJE"..!!
— zapowiedział Donald Tusk po nominacji na szefa Rady Europejskiej.
To zdanie najlepiej oddaje nastawienie premiera, który ucieka z tonącego okrętu z polską banderą.
W związku z tą deklaracją nie dajmy się zwieść już rozpoczętemu przez polityków Platformy zamulaniu umysłów pod hasłem: ile to Polska zyska na tym, że Donald Tusk zostanie „prezydentem Europy”. Przede wszystkim – na co zwrócił uwagę sam zainteresowany – pełniąc nową funkcję ma reprezentować interes ogólnoeuropejski, a nie interes Polski. Po drugie – jego zasadnicza rola sprowadza się do bycia mediatorem – szukającym kompromisu między przywódcami krajów Europy. Nie jest on wbrew uruchomionej propagandzie mediów platformianych „prezydentem Europy”, a co najwyżej „prezydencikiem”, reprezentującym na zewnątrz Unię Europejską, ale nie w charakterze głowy państwa, bo Unia państwem nie jest. We Wspólnocie realną władzę sprawują szefowie rządów i państw, którzy między sobą uzgadniają decyzje. Donald Tusk będzie kimś w rodzaju notariusza biegającego od jednego do drugiego przywódcy.
Wynika z nich, według Zbigniewa Ziobry, że Donald Tusk w zamian za to, że otrzyma ten bardzo prestiżowy i ponętny jeśli chodzi o regularne pensje urząd, zgodzić się miał na bardzo niekorzystne dla Polaków pracujących w krajach Unii rozwiązanie. Lider Solidarnej Polski podkreślił, że nie słyszał dotąd żadnego dementi w tej sprawie ze strony Kancelarii Premiera.
Zbigniew Ziobro powiedział też, że Donald Tusk uzyskał szansę od kanclerz Niemiec, która jego zdaniem odgrywała wiodącą rolę w unijnej zakulisowej grze.
Według byłego europosła w sprawach kluczowych premier Tusk zawsze stawał po stronie Angeli Merkel, która nigdy nie zawiodła się na jego poparciu, także w sprawach, które były sprzecznie z polskimi interesami i z polską racją stanu.
Jako przykład były europoseł wskazał zgodę Polski na budowę na dnie Morza Bałtyckiego rurociągu, który zagwarantował Rosji możliwość obejścia Ukrainy. Zbigniewa Ziobro podkreślił, że według wielu analityków umożliwiło to zaatakowanie Ukrainy, która nie może już zablokować ewentualnych dostaw gazu z Rosji.
Poza tym wzrost podatków, wyższe ceny gazu, prądu i chleba, likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego, zapaść służby zdrowia, rosnący w gigantycznym tempie dług publiczny, kryzys w armii, kompromitacja państwa po katastrofie smoleńskiej.
Do tego jeszcze totalna kompromitacja, jeżeli chodzi o przygotowania do Euro 2012 (nie było autostrad). A "zaprzyjaźnione" (określenie Andrzeja Wajdy) liberofaszystowskie media od czterech lat zamiast zajmować się rozliczaniem rządu, zajmują się nagonką na PIS.
Mówili, że obniżą podatki - podwyższyli. Mówili, że wybudują autostrady - najpierw zredukowali plany, a teraz i te ochłapy stoją pod znakiem zapytania.
Zakupili na kilkadziesiąt lat dla nas wszystkich najdroższy gaz w Europie, uzależniając energetycznie nasz kraj całkowicie od Rosji.
Zadłużają nas w tempie, którego Gierek mógłby im pogratulować. Dług publiczny sięga już 900 mld! Obsługa długu Skarbu Państwa i płatności od odsetek z obligacji państwowych oznaczają wydatek rocznie około 40 mld złotych.
Bezrobocie, fatalny stan służby zdrowia, afery, których wyjaśnienie tłumione jest w zarodku. "Język miłości" jest językiem nienawiści niespotykanym dotąd w Polsce.
Do tego dochodzi bardzo poważne pytanie o zdradę stanu w kontekście katastrofy smoleńskiej.
W Polsce wprowadza się po cichu rosyjski wariant demokracji. Pozornie -- wybory są, ale ugrupowania opozycyjne są bez szans na zdobycie władzy.
Media i biznes wspierają tylko jedną partię realnie sprawującą władzę. Zupełnie jak na Białorusi, media nie walczą z rządem, nie patrzą mu na ręce, tylko zwalczają opozycję. Potrafią nawet wykreować nową opozycję, bardziej przyjazną dla władzy.
W cywilizowanym kraju media zajmują się polityką rządu, rządzącymi i ich działaniami. W reżimach – opozycją.
Polskojęzyczne media nie zajmują się rynkiem pracy , bezpieczeństwem energetycznym , obronnością kraju , tragedią rządowego samolotu z Prezydentem na pokładzie. Media zajmują się J. Kaczyńskim i PIS-em, przy okazji wybielając SLD jako prawdopodobnego nowego koalicjanta PO.
Berlinie , Londynie ewentualnie w Paryżu . Tusk poddany Merkel zrobi to co Ona zdecyduje , w końcu obsadziła Pinokia na tym stanowisku !!! zrozumieli puste polityczne łby ,zwłaszcza a PEŁO !!!