Aferę wywołały wypowiedzi sąsiadów Kononowicza, którzy wystąpili w reportażu. "To jest bydlę. Boję się o życie tej matki, ona jest maltretowana tam po prostu. Posiniaczoną widziałem. Nawet chory człowiek by tego nie zrobił, co tam się działo. Tam była po prostu matka seksualnie wykorzystywana" - brzmi najbardziej wstrząsająca relacja sąsiada, wyemitowana w materiale "Kononowicz show".

Reklama

Jego sąsiedzi opisywali dziennikarce Radia Białystok, że Kononowicz wywołuje awantury w domu. "My nie mamy chwili spokoju", "Zanim jeszcze ojciec żył, to tam nie było takich. Ale jak ojciec zmarł, to on matkę bił. Matka uciekała" - mówili.

Kononowicz broni się przed tymi zarzutami. "Ja jestem człowiekiem uczciwym i wierzącym. Ani nigdy nie biłem mojej matki, ani nie wykorzystywałem seksualnie" - mówi. Potwierdzała to także jego 76-letnia matka Leonarda. "Nigdy by mi krzywdy nie zrobił" - opowiada o synu.

Autorka reportażu Anna Bogdanowicz powiedziała dziennikowi.pl, że relacji obciążających Kononowicza jest więcej. "O tym się od dawna na tym podwórku mówiło. A czasem nawet tam się to wszystko działo" - twierdzi.



Tłumaczy, że sama dowiedziała się o wszystkim zupełnie przypadkowo - w trakcie pracy nad reportażem, który miał opowiadać o głośnym na całą Polskę kandydacie na prezydenta Białegostoku. Kononowicz żąda teraz od niej wyjaśnień i 40 tys. złotych zadośćuczynienia.

Sprawą zarzutów wobec Kononowicza zajęły się jednak policja i prokuratura. Prokurator Anna Giedrys z Białegostoku mówi, że postępowanie ma wyjaśnić, czy Krzysztof Kononowicz znęcał się nad własną matką. "To nie jest typowa sprawa o znęcanie się, gdzie można przesłuchać wielu świadków" - dodaje.

Reklama

Więcej zdradził rzecznik podlaskiej policji. "Docierają do nas różne informacje na temat tego pana. Sprawdzimy i wyjaśnimy różne wątki, zarówno mówiące o znęcaniu się nad matką, jak i wykorzystywaniu seksualnym. Dojdziemy prawdy, to tylko kwestia czasu" - zapewniał kilka dni temu nadkomisarz Jacek Dobrzyński.

Bezrobotny od wielu lat Krzysztof Kononowicz stał się znany w całej Polsce, gdy fragmenty jego programów wyborczych pojawiły się w internecie, a potem pokazywały go stacje telewizyjne. Ubrany w turecki sweter, niepoprawną polszczyzną prezentował swój program jako kandydata na prezydenta Białegostoku. "Nie będzie pijaństwa, nie będzie łachmactwa i niczego nie będzie" - opowiadał.

Według "Rzeczpospolitej", za Komitetem Podlasie XXI wieku, w imieniu którego występował Kononowicz, stoją skrajni narodowcy z Polskiej Partii Narodowej powiązanej z Leszkiem Bublem. Ci sami ludzie planowali wystawić Kononowicza także w wyborach na prezydenta Warszawy, gdyby wybory zostały powtórzone.