"To było dla mnie wielkim sukcesem. Miałam jakąś iskierkę nadziei. Mnie chodziło o to, żeby było właśnie tak, jak jest zapisane w tym wyroku. Żeby było po prostu jakieś prawo, że kobieta, której nie chcą usunąć ciąży, będzie mogła iść do jakiegoś normalnego lekarza i wtedy on stwierdzi: proszę pani, ciąża pani zagraża albo nie zagraża. Może pani śmiało dziecko urodzić i się nie bać. W moim przypadku to nie było żadnych badań. Decyzja była podjęta indywidualnie" - przyznaje w wywiadzie udzielonym DZIENNIKOWI.

Alicja Tysiąc ciągle pamięta jednak strach, jaki ogarnął ją, gdy 7 lat temu dowiedziała się, że jest w ciąży. Urodzenie dziecka mogło spowodować całkowitą utratę wzroku, a lekarze odmówili jej aborcji. "Ja się bałam, bo miałam już dwójkę dzieci. A być niewidomą i wychowywać dzieci? Co innego, gdy jest się osobą niewidomą od początku, to człowiek uczy się z tym żyć. A w tym wypadku pani traci wzrok i co?" - opowiada.

Kobieta ma teraz minus 26 dioptrii. Twarze rozpoznaje tylko z bliska, w nocy nie widzi prawie nic. "Gdy urodziłam, to w ogóle nic nie widziałam. Po porodzie miałam wylewy, wzrok się pogorszył. Pojechałam wtedy do warszawskiego szpitala na Czerniakowskiej, tego samego, gdzie odmówiono mi aborcji. Okulista zaczął na mnie krzyczeć: <Kto w ogóle zezwolił na tę ciążę?>” - mówi DZIENNIKOWI Alicja Tysiąc

Trybunał w Strasburgu orzekł, że kobieta miała prawo do aborcji, a Polska naruszyła Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Alicja Tysiąc ma dostać od państwa 25 tys. euro odszkodowania tytułem zadośćuczynienia moralnego i 14 tys. euro za poniesione przez nią koszty postępowania. Ponadto Polska powinna stworzyć kobietom możliwość odwołania się od decyzji lekarzy odmawiających aborcji w sytuacji, gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu matki.





Reklama



Drogie Czytelniczki!

Jeżeli stanęłyście przed podobnym dylematem jak Alicja Tysiąc, opiszcie swoje doświadczenia i historie.

E-maile prosimy przysyłać na adres:
opinie@dziennik.pl