Ulica Świderska w Białołęce, tor wyścigów konnych na Służewcu i Łuk Siekierkowski, tuż obok mostu przez Wisłę - te miejsca prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz ma zaproponować minister sportu Elżbiecie Jakubiak. Tygodnik pisze, że władze miasta wycofują się z planu budowy Stadionu w Wawrze, ale wciąż też otwarta pozostaje lokalizacja obok Stadionu Dziesięciolecia.

Reklama

To właśnie tam resort sportu chce go zbudować. Ale o miejsce, gdzie Stadion Narodowy stanie, rozgorzała już prawdziwa wojna.

Zaczęła prezydent Warszawy, która rano wyraźnie poruszona powtórzyła, że warto szukać lepszej lokalizacji dla stadionu, "by jak najlepiej wydać pieniądze podatników". To ona już w sobotę mówiła o możliwości wyboru pod inwestycję toru wyścigów konnych na Służewcu lub w innych warszawskich dzielnicach - Wawrze albo Białołęce - pisze DZIENNIK.

Gronkiewicz-Waltz nie czekała długo na ripostę. "Mam nadzieję, że poseł z Warszawy Donald Tusk nie podzieli opinii pani Hanny Gronkiewicz-Waltz i przyłączy się do głosów innych stołecznych posłów, aby nie wstrzymywać prac nad przygotowaniami do Euro 2012" -kontratakowała minister sportu Elżbieta Jakubiak.

Reklama

Na popołudniowym briefingu przypomniała, że działka na Stadionie Dziesięciolecia nie należy do miasta, ale do Skarbu Państwa. "I w planie zagospodarowania jest przeznaczona pod obiekt sportowy" - tłumaczyła. Już wcześniej mówiła, że "chodzi o pieniądze, ale nie pieniądze Warszawy".

W ten sposób lokalny konflikt wokół lokalizacji Stadionu Narodowego w Warszawie w kilka dni przerodził się w spór ogólnopolski. Teoretycznie dzisiaj Hanna Gronkiewicz-Waltz ma podać propozycje nowych lokalizacji. Swoich racji ostro i logicznie broni minister sportu Elżbieta Jakubiak, która ostrzega, że przez wahanie PO, stadion może nie powstać wcale. Ale gdy wsłuchać się w wypowiedzi polityków Platformy, wydaje się, że decyzja już zapadła. Mecze grupowe Euro 2012 zostaną rozegrane na nowym stadionie Legii, a inauguracja mistrzostw zostanie przeniesiona do Gdańska lub Chorzowa.

Jakubiak zastanawiała się też, dlaczego prezydent stolicy zmieniła zdanie po wyborach, skoro wcześniejsze etapy przygotowań budowy przy Stadionie Dziesięciolecia firmowała swoim nazwiskiem bez cienia sprzeciwu.

Reklama

"Bo PiS przez dwa lata nic nie zrobiło" - tłumaczyła Hanna Gronkiewicz-Waltz nagłą zmianę swojego stanowiska i przestrzegała, że budowa w centrum grozi paraliżem stolicy. Czołowi politycy Platformy Obywatelskiej dodawali, że akurat te grunty są zbyt atrakcyjne, by wznosić na nich stadion. O co chodzi?

Trop podaliśmy wczoraj. DZIENNIK napisał, że zmiana lokalizacji budowy Stadionu Narodowego to niemal pewne fiasko tej inwestycji. Z wypowiedzi polityków PO wynika jednak, że nie jest to dla nich zaskakujące. "Na pewno będzie stadion, który może być narodowy, kiedy będzie tam grała polska reprezentacja - to jest stadion Legii" - mówił wczoraj Mirosław Drzewiecki, niemal pewny przyszły minister sportu.

Po naszej publikacji spór wokół lokalizacji stadionu przerodził się w polityczną kłótnię. Drzewiecki tłumaczył, że miasto dostało wycenę działki u zbiegu ulic Targowej i Zielenieckiej. Okazało się, że są warte kilka miliardów złotych, więc szkoda ich poświęcić na stadion, który będzie używany parę razy w roku. "To partia rządząca spowodowała taki stan, że projekt Stadionu Narodowego położonego w miejscu Stadionu Dziesięciolecia już nieaktualny" - grzmiał rano RMF FM.

Po południu Drzewiecki przyznał DZIENNIKOWI, że możliwe jest przeniesienie inauguracji mistrzostw do innego miasta i rozgrywanie meczy grupowych Euro 2012 na nowym stadionie Legii. Nie wiadomo w takim razie, po co dzisiaj prezydent Warszawy chce przedstawiać nowe lokalizacje Stadionu Narodowego. Wygląda na to, że wszystko już postanowione.





Jakubiak: Stolicy nie stać na dwa duże stadiony

Radosław Gruca: Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała na pani krytyczny osąd jej propozycji zmiany lokalizacji stadionu ostrą ripostą. Pani zaapelowała, by wypowiedział się w sprawie Donald Tusk. Po co?
Elżbieta Jakubiak:
Sądzę, że szefostwo partii nie wiedziało, że pani prezydent zacznie szukać nowej lokalizacji. Wczoraj pani prezydent nie była już tak kategoryczna jak wcześniej i podkreślała, że to rząd podejmie ostateczną decyzję.

Donald Tusk przywołał ją do porządku?

Pani prezydent jest jedynym z liderów partii, ale to Donald Tusk jest jej przewodniczącym i kluczowym w tej sprawie będzie zdanie szefa przyszłego rządu.

Co jeśli Gronkiewicz-Waltz się uprze i zaprezentuje nową lokalizację?

To nie będzie Euro 2012 w Polsce.

Platforma zarzuca pani, że nic nie zrobiliście. Może trzeba było najpierw skupić się na zamówieniu projektu stadionu, a nie robić konkurs na firmę, której sporządzenie projektu zajmie rok?

Właśnie na tym się skupiliśmy. Została przygotowana procedura, w której wybierzemy projektanta, bo posiadanie projektu to teraz priorytetowa sprawa. Następnie będzie przetarg na budowę stadionu. Ale żeby zamówić projekt, musieliśmy wiedzieć, jaki chcemy stadion stworzyć. Dlatego zamówiliśmy ekspertyzy dotyczące planu zagospodarowania terenu Narodowego Centrum Sportu. Jeszcze raz podkreślam, jeśli zmienimy harmonogram prac i plan działań, to nie będzie Euro 2012 i na pewno nie będzie Stadionu Narodowego.

Posłowie Platformy mówią wprost: jeśli nie będzie Stadionu Narodowego, to mecz otwarcia odbędzie się gdzie indziej, a mecze grupowe na Legii. Czy jest to możliwe?

Czy beneficjentem tego zamieszania będzie grupa ITI (właściciel Legii – przyp. red.), na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Na stadionie Legii budowanym za pieniądze z budżetu miasta Warszawy (na razie 360 mln zł) nie można rozegrać mecz otwarcia Mistrzostw Europy w 2012 roku. Aby Euro 2012 stało się udziałem Warszawy, musimy spełnić wymagania, które stawia UEFA, to znaczy zbudować stadion na 55 tys. widzów.

Prezydent twierdzi, że lepiej sprzedać grunty. Ma pani na to jakąś odpowiedź?

Polska zyska na budowie więcej niż na sprzedaży gruntów. One i tak nie są do sprzedania, bo inne jest ich przeznaczenie. Warszawa to nie spółka akcyjna, to stolica Polski i mecz otwarcia powinien być w stolicy. Jeśli takie miasta jak Gdańsk, Wrocław, Poznań, Kraków, Chorzów stać na inwestycje w stadiony, to na pewno stać również Polskę. Euro 2012 przyniesie nieproporcjonalnie więcej zysków niż koszt Stadionu Narodowego. O tym przekonały się wszystkie państwa organizujące dotychczas mistrzostwa w piłce nożnej.



Elżbieta Jakubiak jest ministrem sportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego