Pytania referendalne będą brzmiały następująco:

  • "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?"
  • "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?"
  • "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?"
  • "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?"

Kontrowersje wokół referendum

Reklama

Referendum odbędzie się 15 października, tego samego dnia, co wybory parlamentarne. Dlaczego termin ten budzi kontrowersje?

Reklama

- Problem wynika z połączenia dwóch zdarzeń, czyli wyborów i referendum, do czego ustawodawca nie przygotował przepisów prawnych i konsekwencją jest jeden spis wyborców dotyczący dwóch różnych wydarzeń, podczas gdy powinny być dwa spisy, żeby nie było wątpliwości kto bierze udział w jednym, a kto w dwóch wydarzeniachzauważa prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

By referendum było wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 procent. Wyborcy, którzy nie chcą brać w nim udziału zastanawiają się jak zrobić to skutecznie, by nie było pola do nadużyć.

-Jeżeli osoba chce brać udział w wyborach do parlamentu, a nie chce brać udziału w referendum, to bierze wyłącznie kartę do głosowania w wyborach do Sejmu i Senatu, natomiast nie pobiera karty do głosowania w referendum. Swoją wolę niepobrania karty musi zaznaczyć w spisie wyborców, bo jest zaznaczone, że pobrała karty w wyborach do Sejmu i Senatu. Żeby zatem nie było domniemania, że jednocześnie pobrała kartę także w referendum trzeba zaznaczyć, czy to przez członka komisji, czy to przez samego wyborcę, że tej jednej karty osoba nie pobrała, żeby nie było wątpliwości jaki jest stan faktyczny – dodaje konstytucjonalista.

Reklama

Czy można przedrzeć kartę referendalną?

Konstytucjonalista podkreśla jednocześnie, że nie należy przerywać pobranej karty referendalnej. Nie tylko dlatego, że pobrana karta liczy się do frekwencji wyborczej, ale przed wszystkich ze względu na odpowiedzialność karną.

- To kwestia odpowiedzialności karnej za zniszczenie kart, już słyszałem wypowiedź jednego z profesorów, że można podrzeć kartę referendalną, oczywiście tego czynić nie wolno, bo zgodnie z przepisami kodeksu karnego karty do głosowania, w tym referendalne, podlegają ochronie prawnej i podarcie karty do głosowania referendalnej, jest czynem przestępczym, za którego popełnienie odpowiada się karnie do 3 lat pozbawienia wolności – mówi prof. Jacek Zaleśny.

Konsekwencje może mieć również wyniesienie z lokalu wyborczego karty do głosowania.

- Pobranie karty i jej wyniesienie poza siedzibę komisji obwodowej, to też jest czyn zabroniony przepisami kodeksu wyborczego, zagrożony karą do 2 lat pozbawienia wolności – dodaje konstytucjonalista.

Pytania referendalne. Czy są zgodne z Konstytucją?

Przedmiotem pytania referendalnego musi być zagadnienie, które ma szczególne znaczenie dla państwa. Zdaniem prof. Jacka Zaleśnego jedynie pytanie dotyczące migrantów ma takie znaczenie, ale pośrednie.

- Kwestia relokacji w mojej ocenie jest to kwestia o znaczeniu szczególnym dla państwa, jednak jest to znaczenie pośrednie, w tym zakresie, że konsekwencją zgody na relokację jest zgoda na poszerzanie kompetencji Unii Europejskiej w zakresie zagadnień migracyjnych nie wsposób prawnie przewidziany czyli w drodze traktatowej, ale poprzez działanie jej organów.

Czy referendum będzie wiążące, nawet jeśli frekwencja będzie na to wskazywać, okaże się dopiero po wyborach parlamentarnych.

- Jeżeli wynik byłby prawnie wiążący i jednocześnie referendum byłoby ważne, to o tym, co z niego wyniknie w stanie faktycznym przesądza układ sił po wyborach parlamentarnych, bo - ze względu na mandat przedstawicielski - nie ma mechanizmu prawnego, który by zmusił posłów do uchwalenia ustawy o danym brzmieniu. Nie można zmusić posłów, aby zagłosowali za daną treścią – podsumowuje prof. Jacek Zaleśny.