Ekspert podkreśla znaczenie idei referendum jako takiego wobec obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Referenda powinny pojawiać się w sytuacjach, w których poglądy elit politycznych i społeczeństwa są rozbieżne, a trudno byłoby powiedzieć (w większości tych tematów) by coś takiego miało miejsce. Bądź w sytuacji, w której społeczeństwo w jakiejś kwestii jest względnie symetrycznie podzielone. Tu również bardzo trudno byłoby chyba wskazać to w prosty sposób - wskazał prof. Chwedoruk.

Reklama

"Idea referendum"

Można zatem powiedzieć, że idea tego referendum - a już z całą pewnością sposób jej egzekucji - sprawia wrażenie prób mobilizacji ważnych dla PiS grup wyborców. Takich grup od których partycypacji zależały dobre wyniki PiS-u w poprzedniej elekcji, a które są grupami dość trudnymi do mobilizacji - uważa politolog.

Reklama

Dopytywany przez dziennik.pl, o jakie grupy chodzi, odpowiedział: Po pierwsze mam na myśli osoby średnio starszego pokolenia, pamiętające trudne czasy transformacji ustrojowej.

W wielu wypadkach są to grupy nie tylko z regionów, które wykazywały dość wysoki stopień głosowania na PiS, ale też np. z ziem odzyskanych,gdzie prawica była bardzo słaba a gdzie owe niepokoje związane z transformacją były bardzo silne. Dalej: kwestia wieku emerytalnego a więc coś, co dekadę temu pomogło PiS-owi zdecydowanie zwiększyć swoje poparcie. To zresztą doskonale widać, po sile PiS-u w grupie 50+ - doprecyzował prof. Rafał Chwedoruk.

Kwestie bezpieczeństwa

Ekspert odniósł się także do kwestii bezpieczeństwa, która pojawiła się w propozycji Prawa i Sprawiedliwości. Kwestie bezpieczeństwa są adresowane do tych, którzy trochę mniej interesują się polityką i którzy nie koniecznie byliby zawsze w stanie "zgłębić temat". I zdać sobie sprawę z abstrakcyjności założeń o zagrożeniu agresją konwencjonalną na Polskę w chwili obecnej. To są często grupy społeczne, które potrzebują bardzo silnych stymulatorów, żeby w ogóle pojawić się na wyborach - powiedział.

Zapytaliśmy prof. Rafała Chwedoruka o to, czy Donald Tusk odgrywa ważną rolę w tak sformułowanych przez rząd pytaniach referendalnych. Można by trochę dyskutować, bo nie wszystkie z tych rzeczy wprost mogą się wiązać z postacią Donalda Tuska. Niektóre jak wiek emerytalny silniej, inne słabiej - odpowiedział.

Ekspert o czwartym pytaniu: To jest jakieś kuriozum

Ja bym dostrzegł coś innego - kontynuował. Coś, co spajało by treści tego referendum z innymi aspektami kampanii. To jest strach. Kampania wyborcza w wykonaniu rządzącej prawicy staje się kampanią strachu. Cały czas coś nam "zagraża”. A to ekonomicznie, a to militarnie, czego chyba najlepszym symbolem jest to ostatnie pytanie związane z murem. W ogóle to jakieś absolutne kuriozum. Pytać w referendum o instalacje, która jest instalacją prowizoryczną więc nie ma żadnego znaczenia ustrojowego, nie oznacza jakiś niebywałych kosztów jak energetyka atomowa na wiele, wiele lat. Moim zdaniem raczej chodzi tutaj o strach, a nie o samego Donalda Tuska - ocenił politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Co dalej z referendum? Zdecyduje Sejm

16 i 17 sierpnia Sejm ma zająć się przyszłością referendum, które władza planuje przeprowadzić w dniu wyborów parlamentarnych, a więc 15 października 2023 roku. Od kilku miesięcy opinia publiczna jest bombardowana przez rządzącą prawicę kolejnymi pomysłami, które miałyby tworzyć jakąś nową oś sporu w kampanii, polaryzować opinię publiczną. Na nowo mobilizować wspomniane kluczowe grupy - tak jak było z papieżem, aferami pedofilskimi, 800+, komisją ds. wpływów rosyjskich. Temu też służy referendum - powiedział ekspert.

Myślę, że PiS dotarło już tak daleko w polityce kampanii opartej na wizji strachu, że trudno byłoby się tej formacji teraz z tego wszystkiego - ot tak po prostu - wycofać. Opinia publiczna nie wykazywała żywiołowego zainteresowania tą tematyką. I chyba te monstrualnie rozbudowane referendum miało by kompensować te wszystkie nieudane próby - dodał prof. Chwedoruk.

Prof. Chwedoruk: Referendum o niczym

Podkreślił, że problem polega na tym, że "jeśli referendum jest o wszystkim, to jest też o niczym". Mówiąc krócej: trochę nie temu idea referendum służy, a sam mechanizm plebiscytarności wprowadzany przez referendum do wyborów sejmowych sam w sobie jest pewnego rodzaju ryzykiem w demokracji przedstawicielskiej - podsumował prof. Rafał Chwedoruk.