Od piątku prezes i wiceprezesi Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki i Mariusz Błaszczak przedstawili cztery pytania, które chcą, aby zostały zadane Polakom podczas referendum. Referendum miałoby się odbyć wraz z wyborami parlamentarnymi, które prezydent Andrzej Duda zarządził na 15 października.

Reklama

Cztery pytania PiS w referendum

Pierwsze pytanie w referendum przekazał prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński. "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?". Polityk obozu władzy zadał je w opublikowanym przez PiS politycznym spocie.

Reklama
Reklama

Drugie pytanie będzie brzmiało: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?". O tym poinformowała wiceprezes PiS, była premier Beata Szydło.

Z kolei trzecie pytanie referendalne opublikował premier Mateusz Morawiecki. Dotyczy imigrantów. "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".

Czwarte pytanie referendalne zaprezentował w poniedziałek, na dzień przed świętem Wojska Polskiego, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Jego treść: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?

Politycy PiS po czwartym pytaniu w referendum

Musimy być pewni, że Polska będzie bezpieczna i w przyszłości żaden rząd nie ugnie się pod międzynarodową presją, żeby zaporę na granicy z Białorusią zlikwidować - podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller. Inni politycy PiS po publikacji czwartego pytania w referendum przypominają, że Platforma Obywatelska była przeciw budowie muru.

Po publikacji czwartego pytania dotyczącego bariery na granicy czołowi politycy obozu Zjednoczonej Prawicy szeroko komentowali jego treść na Twitterze. Jak podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller na Twitterze, "dla nas bezpieczeństwo Polaków jest najważniejsze". Dlatego przeznaczamy rekordowe środki na obronność. Zbudowaliśmy też zaporę na granicy z Białorusią, żeby zabezpieczyć nasz kraj przed działaniami hybrydowymi Mińska i Moskwy- przypomniał.

Platforma Obywatelska była przeciwna budowie zapory, a Donald Tusk twierdził, że ona nie powstanie. Musimy być pewni, że Polska będzie bezpieczna i w przyszłości żaden rząd nie ugnie się pod międzynarodową presją, żeby tę zaporę zlikwidować - podkreślił.

Wiceprezes PiS, europoseł Joachim Brudziński stwierdził natomiast, że "Tusk kłamał, że mur nigdy nie powstanie". Lekceważył zagrożenie ze strony Putina. Alternatywą dla zapory miał być Frasyniuk lżący mundur i honor żołnierzy WP? Ochojska bredząca o masowych grobach na granicy z Białorusią? A może Sterczewski, Jachira, Joński czy Szczerba? - dodał.

Minister w KPRM Michał Dworczyk podkreśla, że "nasz rząd politykę dotyczącą bezpieczeństwa traktuje priorytetowo". Czołowi politycy PO powtarzają za to wprost, że mimo realnego zagrożenia mur na granicy z Białorusią trzeba zburzyć - dodał. Dlatego 15 października to Polacy zdecydują i wypowiedzą się na najważniejsze dla Polski tematy - wskazuje.

Szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek wskazuje, że "bezpieczeństwo Polaków to rzecz bezcenna, sprawa fundamentalna". Jednocześnie kwestia zbyt poważna dla chłopców "w krótkich majtkach" z opozycji - dodał. Warunkiem bezpieczeństwa jest silne i znakomicie uzbrojone Wojsko Polskie i pozostałe służby. Warunkiem bezpieczeństwa Polaków jest też zabezpieczona granica, którą oni chcieli i chcą otworzyć, roszczelnić, opluwając przy tym polski mundur - napisał na Twitterze Czarnek.

Minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk przypomniał, że "kiedy podejmowaliśmy decyzję o budowie zapory na granicy z Białorusią, posłowie PO sprzeciwiali się temu i biegali wzdłuż granicy z reklamówkami i pizzą ośmieszając państwo". Mówili, że mur nie powstanie, a później że zostanie rozebrany. Dziś jednak to #PolacyDecydują - dodał.

W podobnym tonie wypowiedział się wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.Kolejne pytanie dotyczy obrony polskiej granicy. Opozycja była przeciwna tak zdecydowanym działaniom jakie podjęliśmy, pani Ochojska chce rozebrania bariery na granicy z Białorusią, dlatego sprawę tę niech rozstrzygną Polacy w referendum - napisał.

Wiceszef MS Michał Woś przypomina, że "pseudoekolodzy już w Brukseli mieli wystawę przeciwko barierze". Pan Tusk i pomagierzy robili wiele, żeby nie wzmacniać ochrony naszej granicy z Białorusią. Pani Ochojska wprost mówi o zburzeniu muru. Oni mają złe intencje, na szczęście to #PolacyDecydują - podkreśla.

Wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk zapowiada natomiast, że "w tych wyborach Polacy zadecydują, czy chcą władzy, która poważnie traktuje bezpieczeństwo Polski". PiS to silna armia, nowoczesny sprzęt wojskowy, odbudowa jednostek wojskowych i służb mundurowych, budowa muru na granicy. To odpowiedzialność! PO to bieganie z reklamówkami, pizzą i śpiworami po granicy, obrażanie służb mundurowych i deklaracje o tym, że mur na granicy trzeba zburzyć. To bezmyślność! - ocenił.

Sejm zajmie się kwestią referendum

16 i 17 sierpnia odbędzie się dwudniowe posiedzenie Sejmu. Zgodnie z harmonogramem ma zająć się m.in. rozpatrzeniem wniosku o zarządzenie ogólnokrajowego referendum.

W czerwcu wicepremier Kaczyński oświadczył, że kwestia relokacji migrantów w UE musi zostać poddana pod referendum. Zamiar przeprowadzenia referendum razem z przypadającymi na jesieni wyborami parlamentarnymi potwierdził premier Mateusz Morawiecki.

Opozycja krytykuje pomysł władzy

Zgoła innego zdania są natomiast przedstawiciele opozycji, którzy nie szczędzą krytyki pod adresem władzy w kwestii pomysłu przeprowadzenia referendum. Wyprzedali majątek narodowy za bezcen, a teraz pytają Polaków o zgodę! - to hasło opublikowanego przez PO spotu odnoszącego się do ogłoszonego w piątek pierwszego pytania w referendum. Prawdziwym referendum ws. rządów PiS będą wybory parlamentarne - podkreślali politycy Trzeciej Drogi.

W zamieszczonym w piątek wieczorem na Twitterze PO spocie nawiązującym do tego pytania, pojawiają się materiały przedstawiające szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego, a także premiera Węgier Viktora Orbana oraz prezydenta Rosji Władimira Putina. Lektor mówi, że "hipokryci z PiS chcą pytać Polaków o wyprzedaż polskich przedsiębiorstw. Oddali Węgrom za bezcen polskie stacje benzynowe, Saudyjczykom za bezcen oddali udziały w strategicznej Rafinerii Gdańskiej".

"Zrobili najlepszy interes na Polsce. Przez tych durniów z PiS-u"

W spocie zamieszczono też fragment wypowiedzi szefa PO Donalda Tuska z 2022 roku. Wszyscy pewnie myślicie, tak jak większość ludzi, że Arabowie robią najlepsze interesy na swoich polach naftowych. Nie. Zrobili najlepszy interes na Polsce. Przez tych durniów z PiS-u - mówi Tusk. Wyprzedali majątek narodowy za bezcen, a teraz pytają Polaków o zgodę. Dość kłamstwa, dość oszustwa, dość PiS - słychać na zakończenie.

W spocie, jak i podczas wcześniejszej piątkowej konferencji polityków KO nawiązano do przejęcia pod koniec 2022 r. Grupy Lotos przez PKN Orlen. W ramach przedstawionych w styczniu 2022 r. przez PKN Orlen środków zaradczych w związku z zamiarem przejęcia Lotosu ustalono m.in., że koncern Saudi Aramco kupi 30 proc. akcji Rafinerii Gdańskiej, a węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Lotos w Polsce. Z kolei Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech i 41 stacji paliw na Słowacji.

Orlen informował, że wynegocjował z Saudi Aramco długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie. Docelowy pułap dostaw arabskiej ropy powinien w tym roku osiągnąć 400 tys. baryłek dziennie (20 mln ton rocznie). Składają się na to dostawy wynikające z kontraktu z saudyjskim koncernem i z transakcji sprzedaży 30 proc. udziałów w rafinerii. Orlen oszacował, że dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen – już po przejęciu Lotosu – zarówno w Polsce, jak i na Litwie i w Czechach. Kontrakty zostały sfinalizowane 30 listopada 2022 r.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed stacją paliw MOL w Warszawie poseł KO, sekretarz generalny KO Marcin Kierwiński mówił, że "w czasach wojny, w czasach gigantycznego kryzysu strategiczne zasoby państwa polskiego przez rząd PiS-u zostały za bezcen oddane ludziom, którzy w czasach wojny bardzo ciepło wyrażają się o Władimirze Putinie". Kierwiński stwierdził, że "ta transakcja miała dwa elementy. Jeden - powiedział - "to sprzedaż ponad 400 stacji węgierskiemu MOL-owi, który jest we władaniu Viktora Orbana, najbliższego sojusznika Putina w ramach Unii Europejskiej". Druga część tej transakcji - mówił - to "sprzedaż ściśle strategicznych zasobów państwa polskiego, sprzedaż Rafinerii Gdańskiej za śmieszne pieniądze, za około czteromiesięczny zysk, jaki kontrahenci wypracowali w ramach tej rafinerii".

Po dwóch miesiącach intensywnego naradzania się na Nowogrodzkiej, prezes partii PiS ogłosił pierwsze pytanie referendum, które mówi: "Czy jesteś za wyprzedażą majątku państwowego?". Ciekawy jestem dlaczego pan poseł Kaczyński nie pytał Polaków przed dokonywaniem tej haniebnej, zdradzieckiej transakcji - dodał Kierwiński.

Trzecia Droga: Całą ideę referendum uważamy za niepotrzebną

Do ogłoszonego pytania referendalnego nawiązali też politycy Trzeciej Drogi podczas piątkowej konferencji prasowej: wiceprzewodniczący Polski 2050 Michała Kobosko oraz poseł PSL Władysław T. Bartoszewski. Jesteśmy przeciwni wyprzedaży majątku państwowego na takich zasadach, na jakich robi to PiS - powiedział Kobosko. Całą ideę tego referendum uważamy za kompletnie bezpodstawną, niepotrzebną. Tym prawdziwym referendum nad rządami PiS-u będą wybory parlamentarne 15 października. PiS chce wykorzystać kampanię referendalną, żeby rozszerzyć swoją kampanię wyborczą - dodał.

Bartoszewski nawiązał do przejęcia Grupy Lotos przez Orlen. Jeżeli rząd myśli, że sprzedając firmę, zapewnią sobie poprzez swoich prawników, że ta transakcja nie zostanie odwrócona i że w przyszłości Aramco nie sprzeda tych aktywów Rosji to się mylą - powiedział Bartoszewski.

Orlen reaguje na wypowiedź rzecznika Platformy Obywatelskiej

Biuro prasowe Orlenu odpowiadając w piątek na wypowiedź rzecznika PO Jana Grabca stwierdziło, że "przejęcie Grupy Lotos umożliwiło nie tylko długofalowe zabezpieczenie dostaw ropy z kierunku alternatywnego dla rosyjskiego i otworzyło perspektywę rozwoju nowoczesnej petrochemii w Gdańsku, ale także pozwoliło na wejście zintegrowanej Grupy Orlen na nowe rynki". Orlen podkreślił, że w wyniku połączenia koncern zyskał blisko 200 stacji na Węgrzech i Słowacji z opcją zakupu kolejnych. Spółka dodała, że za aktywa Grupy Lotos, Orlen "zapłacił tyle, na ile były one wyceniane przez rynek", a "za połączeniem i przedstawioną wizją firmy głosował nie tylko Skarb Państwa, ale także prywatni inwestorzy i fundusze".

PiS opublikowało w piątek w media społecznościowych spot dotyczący referendum, w którym Jarosław Kaczyński przedstawił treść pierwszego pytania referendalnego zaznaczając, że dla PiS "decydujący jest głos zwykłych Polaków". W dalszej części spotu umieszczono archiwalną wypowiedź ekonomisty Bogusława Grabowskiego ze stycznia br., który w Radiu Zet pytany, czy opozycja - jeśli przejmie władzę - powinna odwrócić proces, który ma miejsce w przypadku Orlenu i rozbić Orlen, odpowiedział: Absolutnie tak. Firmy paliwowe, energetyczne, porty mają być prywatne? Lotniska? Tak - mówił Grabowski.

Nie możemy się na to zgodzić - powiedział w spocie Kaczyński. Państwo zdecydujecie, czy majątek pokoleń pozostanie w polskich rękach - dodał prezes PiS. Również w piątek nagranie na Twitterze zamieścił premier Mateusz Morawiecki. Powiedział w nim m.in., że "ekipa Donalda Tuska wyprzedawała dobra narodowe, aktywa prawie 1 tys. spółek wyprzedała za około 57 mld zł". Jego zdaniem, jeśli Donald Tusk wróci do władzy zacznie wyprzedawać polskie firmy "na potęgę ".