W Warszawie o godz. 9.30 rozpoczęła się konferencja prasowa dotycząca opinii biegłych ws. dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". Opinię "z zakresu badania pisma ręcznego" przygotował Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie.
- Z opinii biegłych wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB i pokwitowania odbioru pieniędzy podpisał Lech Wałęsa - poinformował we wtorek szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski.
Jak tłumaczył Pozorski, Wałęsa podczas prowadzonego postępowania został przesłuchany w charakterze świadka. - Składając zeznania oświadczył: nigdy nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa, ani żadnym innym organem bezpieczeństwa PRL. Nigdy nie podpisałem żadnego donosu, nigdy nie otrzymałem żadnych pieniędzy od Służby Bezpieczeństwa i nie podpisałem żadnego pokwitowania - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie dot. opinii biegłych ws. teczki TW "Bolek".
Jak podkreślił prokurator, dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Andrzej Pozorski, "w trakcie czynności przesłuchania prezydentowi okazano: zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, datowane na 21 grudnia 1970 r. z nakreślonym odręcznie podpisem "Lech Wałęsa - Bolek", 17 pokwitowań odbioru pieniędzy, podpisane "Bolek" oraz 41 doniesień informacji, przekazanych przez tajnego współpracownika o kryptonimie "Bolek". - Po okazaniu dokumentów świadek oświadczył: to nie moje pismo, nie brałem żadnych pieniędzy - zauważył.
Jednak - jak mówił Pozorski - ze sporządzonej opinii biegłych wynika, że to Lech Wałęsa podpisał zobowiązanie do współpracy z SB i pokwitowania odbioru pieniędzy. - Ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązania o podjęciu współpracy z SB z 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę. 17 odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazany funkcjonariuszom SB informacji zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę - mówił w czasie konferencji prasowej.
Pozorski podkreślił, że Wałęsa występuje w śledztwie IPN ws. domniemanego fałszerstwa teczki "Bolka" jako pokrzywdzony. - Ma prawo zapoznać się z tą opinią; ma prawo złożyć wnioski, zastrzeżenia; prokurator będzie musiał odpowiedzieć na tę argumentację i podjąć stosowną decyzję - oświadczył Pozorski.
- Myślę, że w tej chwili jeszcze byłoby za wcześnie podjąć decyzję czy wpłynie odpowiednia decyzja o składaniu fałszywych zeznań - dodał. W śledztwie Wałęsa zeznawał, że nie podpisywał dokumentów z teczki TW "Bolek"; zaprzeczał też, by był tajnym współpracownikiem SB.
Według Pozorskiego, śledztwo będzie kontynuowane, bo opinię trzeba bardzo szczegółowo przeanalizować, a następnie "podjąć dalsze czynności".
235 stron
- Rękopisy dowodowe były obszerne, zapisy tekstowe też obszerne i liczne podpisy, (w aktach) brak śladów przerabiania lub kopiowania, pismo było naturalne, biegli nie stwierdzili żadnych zaburzeń motorycznych - powiedziała dyrektor Instytutu Sehna, Maria Kała. Jak dodała, "te wszystkie zapisy odzwierciedlały nawykowe cechy pisma wykonawców".
Kała poinformowała, że ekspertyza liczy 235 stron.
"Kampania nienawiści"
Prezes IPN otwierając konferencję przypomniał, że od samego początku IPN prowadził badania nad historią Solidarności i wydał kilkadziesiąt książek o historii związku. Przypomniał też o książce "SB a Lech Wałęsa" z 2008 r. Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. - Prowadząc długotrwałe badania zebrali materiały na podstawie, których okazało się, że od 29 grudnia 1970 r. do 19 czerwca 1976 r. późniejszy przywódca Solidarności Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Słuzby Bezpieczeństwa zarejestrowanym pod kryptonimem Bolek". Donosił na swych kolegów i brał za to wynagrodzenie. To zostało w tej książce w 2008 r. udowodnione - podkreślił Szarek, dodając, że książka ta wywołała wobec autorów "kampanię nienawiści" wobec IPN i autorów.
- Nie ma wątpliwości - w tym czasie (po 1980 r. - PAP) dla Polaków Lech Wałęsa był symbolem Solidarności. Tylko pamiętajmy, że Solidarność to nie tylko Lech Wałęsa -podkreślił we wtorek prezes IPN Jarosław Szarek na konferencji dot. opinii biegłych ws. teczki TW "Bolek".
- On był tą marką rozpoznawalną. Pamiętajmy, że latem 1981 r. na pierwszym krajowym zjeździe Solidarności Lech Wałęsa zdobył 55 proc. głosów, czyli trzech pozostałych kandydatów zdobyło 45 proc. głosów - przypomniał. - Dziś patrzymy na Solidarność, jak na monolit, a już wtedy te podziały wewnątrz Solidarności zaczęły narastać - zauważył. - Nie zamierzamy usuwać Lecha Wałęsy z historii Polski. Ocena Lecha Wałęsy ulega zmianie. Dzisiaj można to powiedzieć - nie ma żadnej od dnia dzisiejszego wątpliwości nt. współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Ta sprawa jest dzisiaj zakończona. Natomiast od dzisiaj można stawiać nowe pytanie (...) na ile to, że Lech Wałęsa podjął realnie tę współpracę na początku lat 70. determinowało jego decyzje w późniejszym czasie; w czasach pierwszych 16 miesięcy Solidarności, później w latach 80., a także po 1989 r. To pytanie otwarte - ocenił Szarek.
Jak przypomniał Szarek, w wyborach prezydenckich w 1990 rokuWałęsa zdobył bezapelacyjne zwycięstwo. - Nikt później z kandydatów w wyborach prezydenckich nie zdobył takiej liczby blisko 11 milionów głosów - podkreślił.
- 10 lat później Lech Wałęsa ponownie przystępuje do kampanii prezydenckiej i w tym momencie zdobywa niecałe 200 tys. głosów, bodajże 170 tys. To pokazuje, jak w społeczeństwie zmieniła się jego ocena. Mamy tutaj do czynienia z kilkoma elementami. Jest ten element lat 80., gdy Wałęsa był symbolem nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie - mówił Szarek, który przywołał jednocześnie słynne przemówienie Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, zaczynające się od słów "My, naród...".
- Lech Wałęsa jest w tym czasie marką równie rozpoznawalną, jak Solidarność. Obok Jana Pawła II jest najsłynniejszym żyjącym wtedy człowiekiem. W późniejszych latach, w czasie gdy Polacy nie wiedzą o jego współpracy z SB na początku lat 70., ten wielki kapitał bardzo szybko zostaje roztrwoniony - podkreślił historyk. - Lech Wałęsa wchodzi na drogę, którą określiłbym samozniszczeniem, autodestrukcją. Tą drogą kroczy do dnia dzisiejszego zupełnie tracąc swój autorytet i niszcząc te zasługi, których nikt nie podważa - dodał.
Szarek zwrócił uwagę także na to, jaki jest stosunek samego Wałęsy do współpracy z SB.
Prezes IPN był pytany, czy obecnie po ekspertyzie teczki TW "Bolek, można powiedzieć jednoznacznie, bez cienia wątpliwości, że Lech Wałęsa, był tajnym współpracownikiem "Bolkiem".
- Co do stwierdzenia, czy Lech Wałęsa podjął współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, wobec tego, co już ówcześnie mówiłem, wobec publikacji tej książki ("SB a Lech Wałęsa" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka) i dzisiaj przekazanej państwu ekspertyzy (Instytutu Sehna), ta sprawa wydaje się bezdyskusyjna - powiedział Szarek.
Jak zastrzegł - mimo tego - zaprasza dziennikarzy do archiwum IPN, do przejrzenia dokumentów. - Państwo, jako dziennikarze, są - obok historyków - grupą uprzywilejowaną, że możecie się ze wszystkimi tymi materiałami zapoznać i sami sobie na ten temat wyrobić zdanie - zaznaczył Szarek.
Z domu Kiszczaka
Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. W dokumentach tych, które w ub.r. znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek".
Prokuratura IPN w Białymstoku wszczęła śledztwo w lutym ub. r. po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym jak w kwietniu Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego. Biegli Instytutu Sehna prowadzili badania z dziedziny pisma porównawczego dotyczące teczek TW "Bolek" od maja 2016 r.
Według sobotniej informacji PAP ze źródeł zbliżonych do Biura Prezesa IPN oraz do Kolegium IPN, opinia w sprawie dokumentów z teczki TW "Bolka" potwierdza współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Według źródeł PAP, tylko co do paru dokumentów zgłoszone są wątpliwości, nie mają jednak one znaczenia dla tej oceny. Źródła PAP nie określiły jakiego okresu dotyczy ta współpraca.
Były prezydent Lech Wałęsa neguje autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku; stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. - To kłamstwo - powiedział w sobotę PAP były prezydent.