Dopóki istniało wspólne państwo Czechów i Słowaków, III Rzesza miała w Europie Środkowej związane ręce. Na dokładkę Berlin nie mógł ryzykować wojny z Francją, bo obawiał się, że będzie musiał ją, jak w lecie 1914 r., prowadzić na dwóch frontach. Chcąc podporządkować sobie kontynent i wyszarpać „przestrzeń życiową” na wschodzie, Adolf Hitler musiał wpierw zniszczyć Czechosłowację.
Dla niego stanowiło to oczywistość. Jednak kierujący polską polityką zagraniczną Józef Beck tej oczywistości nie dostrzegał. Zaś czescy przywódcy nie chcieli przyjąć do wiadomości, iż szanse ocalenia niepodległości ich kraju daje jedynie sojusz z Polską.
Zaolzie ponad wszystko
10 maja 1935 r., dwa dni przed śmiercią Józefa Piłsudskiego, do Warszawy zawitał francuski minister spraw zagranicznych Pierre Laval. Przyjął go, z trudno skrywaną niechęcią, płk Józef Beck. Szef MSZ nie znosił protekcjonalności, z jaką Paryż traktował Warszawę. Na dokładkę Francja osiem dni wcześniej podpisała z ZSRR układ o wzajemnej pomocy. Wymierzony był przeciwko III Rzeszy, jednak gdyby Armia Czerwona zechciała podjąć marsz na zachód, to na jej drodze leżała Polska.
Lodowato uprzejmego Becka gość poinformował, że prezydent Czechosłowacji Edvard Beneš poprosił go o przysługę. Na początek w imieniu czeskiego przywódcy Laval zapytał, czy w razie najazdu Niemiec na Czechosłowację Polska przyłączy się do agresora. „Oburzony szef polskiej dyplomacji odparł, iż to Polska stała się obiektem czechosłowackiej agresji w 1919 r., a sama nigdy nie wprowadziła swych wojsk na terytorium Republiki Czechosłowackiej” – opisuje Sebastian Pilarski w publikacji „Polskie koła oficjalne wobec rozwoju stosunków czechosłowacko-sowieckich w drugiej połowie lat trzydziestych XX w.”. Po zapewnieniach Becka, że II RP nie czyha na rozbiór Czechosłowacji, Laval oznajmił, iż Beneš chciałby poprawy relacji z Polską. Wówczas pułkownik zaprezentował listę krzywd doznanych przez Warszawę ze strony Pragi: w 1919 r. armia czeska zajęła Śląsk Cieszyński, w 1921 r. czechosłowacki wywiad pomagał zakładać w Galicji tajne komórki Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, i przede wszystkim – narastała bohemizacja Polaków na zajętym terytorium. W grudniu 1928 r. parlament w Pradze przyjął ustawę likwidującą odrębność regionu, tworząc jednocześnie kraj morawsko-śląski. Dzięki zabiegom administracyjnym Czesi zyskali znaczącą przewagę podczas wyborów regionalnych i ogólnopaństwowych. Równocześnie sukcesywnie likwidowano polskie szkoły.
Laval nie dowiedział się od Becka rzeczy najważniejszej. Plany, które kreślono w Warszawie, zakładały zbudowanie wielkiego sojuszu państw Europy Wschodniej. W tym celu należało najpierw doprowadzić do pojednania Węgrów z Rumunami. Zdaniem szefa polskiego MSZ najłatwiej dawało się to osiągnąć kosztem Czechosłowacji – Beck uznawał ją zresztą za twór „sezonowy”. Bo Czesi stanowili 40 proc. jego mieszkańców, Słowakom marzyło się własne państwo, zaś 2 mln sudeckich Niemców chciało przyłączenia do III Rzeszy. Gdyby doszło do rozbioru Czechosłowacji, to Beck zamierzał optować za oddaniem jej wschodnich rejonów Węgrom – miała to być rekompensata dla Budapesztu za utracony na rzecz Rumunii Siedmiogród.
W tej skomplikowanej układance opcji pojednania z Pragą nie brał pod uwagę.