Bezcenne znalezisko, fikcja czy kampania reklamowa? FAKTY I PLOTKI na temat "złotego pociągu" z Wałbrzycha
1 W okolicach Wałbrzycha znajduje się wiele niemieckich tuneli z czasów II Wojny Światowej. Lokalni poszukiwacze skarbów od lat je penetrują. Tymczasem w sieci pojawia się coraz więcej głosów, że "złoty pociąg" to zaplanowana kampania reklamowa Dolnego Śląska, zresztą spójna z komunikacją "Nie do uwierzenia - do zobaczenia". Internauci podejrzewają, że niebawem okaże się, że dwaj tajemniczy goście, którzy skontaktowali się z władzami miasta nazywają się Przybora i Zaniewski, a tajemnicza "kancelaria" to agencja reklamowa PZL.
x-news
2 Jedną z osób, która twierdzi, że wie gdzie ukryty jest "złoty pociąg", jest Tadeusz Słowikowski, do którego dotarł "Daily Mail". Wałbrzyszanin twierdzi, że to właśnie jemu Niemiec o nazwisku Schulz wyjawił miejsce, w którym ukryto złoty pociąg. Niemiec miał też opowiedzieć historię rodziny, która została zamordowana w 1945 roku. Dom, w którym mieszkali, maskował wejście do tunelu. Po ich śmierci zrównano go z ziemią, a otwór zasypano. Trzy dni później Wałbrzych został zajęty przez Sowietów. Schulz dowiedział się o zasypanym tunelu i morderstwie od pewnego Niemca, który zdecydował się na wyjawienie tajemnicy na łożu śmierci. Mężczyzna był pracownikiem kolei i wiedział, gdzie znajduje się ukryty tunel - pisze "Fakt". W 2003 roku Słowikowski dostał oficjalne zezwolenie rządu na eksplorację okolicy, w której miał znajdować się skarb. - Jak tylko zaczęliśmy, podeszło do nas trzech mężczyzn w cywilnych ubraniach. Nieśli ze sobą karabiny i zagrozili, żebyśmy się zatrzymali. Nie wiedziałem, kim są, ale miałem swoje podejrzenia – powiedział "Daily Mailowi" Słowikowski. Wkrótce pies badacza został otruty, a jego drzwi rozbite. Zaczął również otrzymywać głuche telefony i pogróżki. – To trwa do dziś. Mój telefon jest stale inwigilowany. Odebrałem telefon i usłyszałem, żebym trzymał swój nos z dala – wyznaje odkrywca.
PAP / Maciej Kulczyski
3 Dlatego też władze Wałbrzycha i Dolnego Śląska studzą emocje związane z tzw. złotym pociągiem. - Na podstawie dokumentów, które starostwo Wałbrzycha przyjęło, nie można stwierdzić, by takie znalezisko w tym miejscu zostało potwierdzone - powiedział Tomasz Smolarz, wojewoda dolnośląski. W związku z 'gorączką złota' pobliski zamek Książ przeżywa prawdziwe oblężenie. Na Dolny Śląsk ściągają rodziny z dziećmi, wycieczki, a także ekipy zagranicznych dziennikarzy. - To wszystko jest jak ze scenariusza do dobrego filmu. Jest złoto, pociąg, naziści, wszystko to, co powinien mieć dobry thriller - podkreśla Ed White, dziennikarz "Daily Mail". Zaś wiarygodność doniesienia o istnieniu pancernego znaleziska z kosztownościami, na 65. kilometrze trasy kolejowej Wałbrzych – Wrocław, mają sprawdzić badania georadarem.
x-news
4 Tymczasem w okolicach Wałbrzycha zakazano wstępu do lasu, a jak poinformował na Twitterze rzecznik resortu obrony Jacek Sońta, minister Tomasz Siemoniak zgodził się, by specjaliści wojskowi z Wałbrzycha dokonali rekonesansu miejsca, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg". Jednak według Olafa Popkiewicza, archeologa i eksploratora, redaktora programu "Poszukiwacze historii" "złoty pociąg" to niemal na pewno fikcja. Podczas prowadzonych poszukiwań widziałem niejednokrotnie zapisy z georadarów. Przy pomocy takich urządzeń można zobaczyć, że w danym miejscu przemieszczano podłoże czy też, że znajdują się w nim jakieś puste przestrzenie wskazujące na to, że coś tam zakopano. Ale żaden georadar nie pokaże wieżyczek i dział pociągu pancernego, bo funkcjonuje on na zasadzie wskazywania zaburzeń w ziemi, a nie wykonuje czegoś co wygląda niemal jak fotografia - mówi Popkiewicz w wywiadzie dla "Polska The Times".
PAP / Maciej Kulczyski
5 Według "Łowców Przygód" jeśli poszukiwany pociąg istnieje, to nie zawiera on tzw. złota Wrocławia. Było to prawdopodobnie kilka ton złota i srebra, a także biżuteria wrocławskich jubilerów i depozyty cywilne. Podobno w budynku ówczesnego Prezydium Policji zgromadzono przeszło 50 żelaznych, dobrze zabezpieczonych skrzyń. Odpowiednio zabezpieczone zostały jednak wywiezione ciężarówkami. Tak zeznał świadek tych wydarzeń, przesłuchiwany i torturowany po wojnie przez Urząd Bezpieczeństwa.
PAP / Maciej Kulczyski
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję