Howard Zinn, amerykański historyk i filozof, ze skrupulatnością opisał wydarzenia z historii Stanów Zjednoczonych, skupiając się na tych mniej chwalebnych. Zdaniem autora, historia USA to w gruncie rzeczy historia wykorzystywania uciskanej większości przez mniejszość, jaką stanowią elity finansowe i polityczne.
Książka była nominowana (w 1980 r.) do prestiżowej National Book Award i sprzedała się w nakładzie ponad dwóch milionów egzemplarzy. W 2003 r. Zinn otrzymał Prix des Amis du Monde Diplomatique za francuskie tłumaczenie swojego dzieła. Jego krytycy zarzucali książce wybiórczość, korzystanie z kontrowersyjnych źródeł czy spłycanie historii, a nawet propagandowość. Zinn podkreślał jednak, że jego książka ma na celu zwrócenie uwagi na omijane w oficjalnych podręcznikach historycznych fragmenty dziejów Stanów Zjednoczonych.
"Historia to pamięć państw", napisał Henry Kissinger w swojej pierwszej książce, "A World Restored" (Świat odbudowany), w której przedstawia historię dziewiętnastowiecznej Europy z perspektywy przywódców Austrii i Anglii, niezważających na miliony ludzi cierpiących z powodu polityki prowadzonej przez tych mężów stanu - pisze Zinn w pierwszym rozdziale swojej książki.
Z punktu widzenia Kissingera dyplomacja kilku przywódców państwowych "odbudowała pokój", jakim Europa cieszyła się przed rewolucją francuską. Lecz dla angielskich robotników fabrycznych, francuskich rolników, rdzennych mieszkańców Azji i Afryki, kobiet i dzieci na całym świecie, z wyjątkiem klas wyższych, był to świat podbojów, przemocy, głodu i wyzysku. Świat nie "odbudowany", lecz zdezintegrowany.
Jak zapowiadał, omawiając historię Stanów Zjednoczonych przedstawi inny punkt widzenia niż Kissinger.
Państwa nie są zgodnie żyjącymi wspólnotami, ani nigdy nimi nie były. Historia każdego kraju, choć przedstawia się ją jak dzieje rodziny, skrywa zaciekłe konflikty interesów (wybuchające od czas do czasu, ale najczęściej tłumione) między zdobywcami i podbitymi, panami i niewolnikami, kapitalistami i robotnikami, uciskającymi i uciskanymi pod względem rasowym i płciowym. I w takim właśnie świecie konfliktu, świecie ofiar i katów, działać muszą ludzie myślący, którzy - jak sugerował Albert Camus - nie powinni stawać po stronie tych drugich - przekonuje amerykański historyk.
Podkreślił także, że niesprawiedliwością jest opowiadanie o ważkich wydarzeniach historycznych wyłącznie z punktu widzenia ich beneficjentów. Dlatego chciałbym spróbować opowiedzieć o odkryciu Ameryki z punktu widzenia Arawaków, o Konstytucji z punktu widzenia niewolników, o Andrew Jacksonie z punktu widzenia Czirokezów, o wojnie secesyjnej z punktu widzenia nowojorskich Irlandczyków, o wojnie z Meksykiem z punktu widzenia dezerterów z armii Scotta, o industrializacji z punktu widzenia młodych kobiet z zakładów włókienniczych w Lowell, o wojnie hiszpańskiej z punktu widzenia czarnoskórych żołnierzy na wyspie Luzon (...) o I wojnie światowej z punktu widzenia socjalistów, o II wojnie światowej z punktu widzenia pacyfistów (...) - wylicza.
"Ludowa historia Stanów Zjednoczonych. Od roku 1492 do dziś" ukazała się w Serii Historycznej Wydawnictwa Krytyki Politycznej.