Piotr Gontarczyk dokładnie przejrzał akta IPN, dotyczące Wojciecha Jaruzelskiego. Jego zdaniem, są w nich dowody na fałszerstwa w dokumentach - pisze w tygodniku "wSieci". Najpierw przyjrzał się "zeszytowi ewidencyjnemu". Dokument ten zawierał dane osobowe właściciela teczki, losy jego rodziny i informacje o wykształceniu. W drugiej części znajdowały się wpisy dotyczące kariery wojskowej. W teczkach oficerów wpisy są zanotowane różnym charakterem pisma i różnymi atramentami. W teczce Jaruzelskiego jest inaczej - druk zeszytu pochodzi z 1979 i został wypełniony jedną ręką. Ostatnich poprawek dokonano po czerwcu 1989 - pisze Gontarczyk.
Jego zdaniem, z "zeszytu ewidencyjnego" usunięto najbardziej kompromitujące wpisy. Na przykład, w jednej z rubryk, gdzie oprócz akcji bojowych można też było wpisać udział w walkach z bandami, jest tylko wpis o służbie na Wale Pomorskim od lipca 1944 do maja 1945. Tymczasem, jak wiadomo, w latach 1945-1947 Jaruzelski walczył z polskim podziemiem na Lubelszczyźnie.
W dokumentach są też wątpliwości dotyczące ojca Jaruzelskiego. Władysław Jaruzelski trafił do łagru, tymczasem w teczce Jaruzelskiego najpierw jest wpis urzędnik, potem poprawiono na robotnik-obóz. Ukryte są też informacje o żonie generała - nic nie wiadomo ani o losie jej rodziców, ani kim była. Do tego nieprawdziwe są też informacje o tym, gdzie i kiedy się urodziła.
Kolejnym fałszerstwem w dokumentach jest sprawa Krzyża Walecznych. Jaruzelski tłumaczy, że dostał go za wojenne zasługi w grudniu 1945, tymczasem w innych dokumentach znaleziono informację, że odznaczenie otrzymał 22 października 1948 za zwalczanie bandytyzmu. Twierdzi też, że za udział w wojnie dostał Virtuti Militari, tymczasem order przyznano mu dopiero w 1966, gdy był szefem Sztabu Generalnego.
Zdaniem Gontarczyka generał kłamał też w sprawie ran. "Bohatersko" odniósł on obrażenia na froncie, o czym pisał w "uwagach do zawartości akt", włożonych do teczki w 1990, choć w ankiecie z 1948 napisał, że nigdy nie był ranny.
Zdaniem Gontarczyka Jaruzelski miał duży wpływ na zmiany w teczce - widać to w "Wyciągu z akt osobowych" z lat 1961-1965. W dokumencie są, skreślone jego ręką, poprawki - wpisał do niego ukończony Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu czy dopisał członkostwo Komitetu Okręgowego partii. Jak twierdzi historyk, te zmiany nie mogły powstać w momencie tworzenia akt, zakłada on więc, że Jaruzelski poprawiał dokumenty między 1989 a 1990.
Wydłużył też czas służby bojowej. W oryginalnym tekście dokumentu wpisano, że na froncie był od lipca 1944 do maja 1945. Poprawka głosił, że przeszedł cały szlak Ludowego WP od Oki do Łaby, czyli drogę pierwszej dywizji WP, podczas gdy on służył w drugiej dywizji. W ten sposób czas służby frontowej wzrósł z 9 do 19 miesięcy.
Jaruzelski próbował też ukryć lub zniszczyć niewygodne akta - choćby swoje teczki o służbie w Informacji Wojskowej jako agent o ps. Wolski. Zniszczono też stenogramy posiedzeń Biura Politycznego KC z lat 80., teczki partyjne i materiały sekretariatu. Jednak, jak sugeruje Gontarczyk, przeróbek dokonywano w sposób amatorski i niekompetentny - nowe dopiski były sprzeczne, a wiele informacji przeoczono, więc wbrew staraniom byłego prezydenta większość informacji udało się odtworzyć.