Krzysztof Czabański w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" tłumaczy przyczyny odwołania prezesa TVP. - Prezes Jacek Kurski przedstawił bardzo optymistyczny obraz telewizji, swoich dotychczasowych działań i planów na przyszłość. Tyle tylko, że słuchając tego wszystkiego, mieliśmy pewien problem, bo miało się to nijak do niepokojących sygnałów, które do członków rady wcześniej docierały i dotyczyły różnych aspektów życia telewizyjnego - tłumaczy.

Reklama

Zdaniem Czabańskiego sygnały dotyczyły głównie spraw finansowych, a konkretnie braku finansowej stabilizacji TVP oraz spraw strukturalnych, czyli ograniczenie kompetencji anten na rzecz biura koordynacji programowej.

Szef Rady zarzuca też prezesowi Kurskiemu brak ruchów w kierunku reaktywowania twórczych redakcji w antenach. - Do telewizji nie wrócili twórcy. Wciąż brakuje oferty programowej o charakterze misyjnym. Nie otwarto drzwi dla ludzi wypchniętych z telewizji na samozatrudnienie, do Leasing Team itd. , a obiecywano, że wrócą. Niepokoi też niechęć telewizji - w praktyce, bo w deklaracjach słyszmy co innego - do współpracy z innymi mediami publicznymi i traktowanie ich z dużym lekceważeniem - wymienia kolejne zarzuty.

Radę Mediów Narodowych niepokoją również niejasne nominacje personalne, a przede wszystkim brak zasady procedury konkursowej przy obsadzie na przykład dyrektorów anten czy innych ważnych stanowisk, co budzi podejrzenie, że te nominacje są stronnicze i nie zawsze merytoryczne.

Widzę w logice prezesa Kurskiego pewną dysharmonię. Jeśli wyniki Nielsena są dobre, to się na nie powołuje i się nimi chwali, jeśli są złe, to się mówi że się nie nadają i są do kosza. Trzeba być konsekwentnym. Albo wcale nie uznajemy tych wyników, albo uznajemy ale wtedy przyjmijmy tę smutną prawdę do wiadomości - mówi Czabański.

Reklama