Za przyjęciem sprawozdania KRRiT głosowało 224 posłów, przeciwko było 206 posłów, wstrzymało się 4 posłów. Z kolei za przyjęciem informacji Rady Mediów Narodowych było 227 posłów, przeciwko było 211 posłów, wstrzymało się 5 posłów.
W czwartek przed głosowaniem Rafał Grupiński (PO) przekonywał, że informacja RMN, to "sfałszowane sprawozdanie". Nie otrzymaliście państwo głosu odrębnego członka RMN Juliusza Brauna, w związku z tym w istocie nie będziecie wiedzieć nad czym głosujecie - zwrócił się do posłów. Jak ocenił, RMN - na polecenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - służy do "dobicia demokracji w Polsce".
Również poseł Kukiz'15 Piotr Apel powiedział, że nie wszyscy członkowie RMN mogli brać udział w przygotowaniu informacji. Jak dodał, sprawozdanie zostało stworzone z bardzo poważną wadą i jest "absolutnie pozbawione wartości prawnej".
Z kolei Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) mówiła, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie musi daleko szukać układów, bo - jej zdaniem -układy są w Radzie Mediów Narodowych. Sami się wybraliście, sami robicie dla siebie regulamin, sami na siebie głosujecie" - dodała.
Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska pytała, czy uzdrowienie mediów publicznych, polega na zwolnieniu 100 dziennikarzy i wprowadzeniu na ich miejsce "oficerów politycznych, którzy są posłuszni władzy". Z kolei poseł Krzysztof Paszyk (PSL) pytał, jak PiS ocenia poziom publicystyki w telewizji publicznej oraz jak ocenia kondycję finansową mediów narodowych.
Natomiast poseł PiS Dominik Tarczyński pytał marszałka Sejmu, czy można ukarać posłów, którzy - jak mówił - rozsiewają kłamliwe informacje na temat mediów narodowych.
Awantura o media
Podczas debaty przeprowadzonej w Sejmie we wtorek wieczorem za przyjęciem sprawozdania KRRiT i informacji RMN opowiedział się klub PiS. PO, Nowoczesna i PSL opowiedziały się odrzuceniem obu dokumentów - poprawki w tej kwestii złożył klub Platformy, nie zostały one w czwartek przyjęte. Krytycznie o RMN i sprawozdaniu KRRiT wypowiadał się również klub Kukiz'15.
W burzliwej dyskusji na ten temat wzięli m.in. posłowie PO: Iwona Śledzińska-Katarasińska i Rafał Grupiński. Śledzińska-Katarasińska stwierdziła, że KRRiT i media publiczne nie były w stanie "obronić się przed dobra zmianą". Oświadczyła, że sprawozdanie KRRiT "należy odrzucić", a informację Rady Mediów Narodowych - "wyrzucić do kosza".
Przekonywała, że o kadrach w TVP i publicznym radiu decyduje dziś kierownictwo PiS, a w składzie rad programowych różnych programów nie ma członków organizacji pozarządowych, a są za to "prominentni politycy PiS". Według posłanki PO np. w radzie programowej TVP Polonia "znalazło się miejsce nawet dla dwóch wiceministrów: Dworczyka i Dziedziczaka". - To się nazywa sojusz władzy z narodem - ironizowała.
- Mamy tu dwa sprawozdania dwugłowej hydry, jaką stworzył rządzący obóz PiS z przystawkami; sprawozdania, które nie są poważne i nie powinny być przedstawiane w Sejmie - mówił z kolei Rafał Grupiński. Według niego "stała się rzecz dla publicznych mediów straszna: zakończyły tak naprawdę swój żywot".
- Nie ma dziś już publicznej telewizji, publicznego radia, są tylko ludzie, którzy udają dziennikarzy, ludzie którzy udają redaktorów, którzy pełnią role często pałkarzy politycznych - mówił poseł PO. Przekonywał, że media publiczne obecnie "są przykładem instytucji życia publicznego, w którym PiS realizuje swoją leninowską zasadę kadr - kadry przede wszystkim - powiedział poseł PO.
Według niego media publiczne nie wykonują przepisów o misji publicznej ani nie realizują zasad, w tym rzetelności, które powinny obowiązywać dziennikarzy.
- Doprowadzacie do groteski to, co było naszą wspólną własnością i z przykrością muszą to powiedzieć: ten rozdział polskiej kultury, polskich mediów publicznych należy uznać za niestety dramatycznie zamknięty - dodał.
Z kolei posłanka PSL Urszula Pasławska oceniła, że "pierwszym etapem skoku na media było powołanie Rady Mediów Narodowych zdominowanej przez ważnych polityków PiS. Drugim etapem skoku, tym razem na media prywatne, jest osłabianie KRRiT". Dodała, że teraz dochodzi do "kolejnego etapu skoku" tym razem na podział koncesji przez KRRiT "oczywiście pod nadzorem mediów narodowych".
Pasławska stwierdziła, że media narodowe "zamiast programów o tolerancji emitują agresywną propagandę, zamiast audycji kulturalnych - disco polo, zamiast edukacji - tureckie seriale". Dodała, że przez ostatni rok oglądalność TVP1 spadła szacunkowo o 16 proc., a TVP2 - o 20 proc.
Posłanka PSL oceniła, że "dziś nie ma TVP, dziś jest TVPiS". Zarzuciła, że nie ma obecnie równego dostępu wszystkich partii politycznych do mediów publicznych, a taki dostęp - jak powiedziała - jest kwintesencją demokracji.
- W roku 2016 r. politycy partii rządzącej zajęli 70 proc. czasu antenowego przeznaczonego dla wszystkich partii. PiS było przedstawiane 13-krotnie częściej niż moja formacja, ale już dwukrotnie częściej od PO - największej partii opozycyjnej - powiedziała.
Według posłanki PSL chodzi nie tylko o "skok" na media publiczne, ale również na przydział wieloletnich koncesji redakcjom prywatnym związanym z partia rządzącą.
Na naszych oczach powstaje afera medialna podobna do afery Rywina, ale o znacznie większych, możliwych konsekwencjach - powiedziała Pasławska.
Pierwszy krok...
Za przyjęciem sprawozdania KRRiT i informacji RMN zagłosował PiS.
Rada Mediów Narodowych to pierwszy krok na drodze do wzmocnienia mediów publicznych w Polsce; był on niezbędny ze względu na sytuację mediów publicznych – powiedział Czabański. Podkreślił, że media narodowe „przez lata były osłabione finansowo i pod względem politycznym, bo poważne grupy społeczne zostały z tych mediów wykluczone, nie miały dostępu w debacie publicznej”.
Czabański powiedział, że zagwarantowanie w Radzie dwóch miejsc dla osób wskazanych przez kluby opozycyjne zapewnia opozycji wgląd w to, co dzieje się w mediach publicznych w każdej sferze, także finansów.
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski podkreślał, że ubiegły rok był o tyle wyjątkowy w działalności KRRiT, że było to rok zmiany kadencji, od 12 września 2016 r. rozpoczęła się nowa kadencja Rady, a skończyła się pełna, sześcioletnia kadencja poprzedniego składu, któremu przewodniczył Jan Dworak.
Nowy skład i zwrot o 180 stopni
Kołodziejski powiedział, że Rada funkcjonuje na zasadzie ciągłości, ale w konkretnych decyzjach czy dokumentach strategicznych zmiany czasami są bardzo radykalne. - Od razu odpowiadam na pytanie, czy to jest ciągłość, kontynuacja, czy rewolucja. To kontynuacja urzędu, ale jeśli chodzi o podejście do wielu problemów, to jest czasami zwrot o 180 stopni. Wszystko w ramach tej samej sytuacji prawnej - powiedział.
Posłanka tej partii, Joanna Lichocka mówiła, że sprawozdania KRRiT wyraźnie akcentuje potrzebę zmiany prawa medialnego i "diagnozuje też niebezpieczny dla pluralizmu na polskim rynku układ sił". - Koncentracja w rękach kilku zaledwie podmiotów wymaga podjęcia działań przez ustawodawcę, i KRRiT w takie prace się zaangażowała - powiedziała.
Rada Mediów Narodowych funkcjonuje od sierpnia 2016 r. Liczy pięcioro członków. Zasiadają w niej trzy osoby wybrane przez Sejm - to posłowie PiS: Krzysztof Czabański, Elżbieta Kruk i Joanna Lichocka oraz dwie osoby powołane przez prezydenta spośród kandydatów wskazanych przez opozycję - to Juliusz Braun i Grzegorz Podżorny.
Zgodnie z obecnymi przepisami to RMN powołuje zarządy i rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia i PAP. RMN co roku ma przedstawiać do 31 marca informację ze swojej działalności w poprzednim roku Sejmowi, Senatowi, prezydentowi, premierowi oraz KRRiT.
We wtorek w Sejmie podczas debaty nad oboma dokumentami, przewodniczący RMN Krzysztof Czabański mówił, że Rada, to pierwszy krok na drodze do wzmocnienia mediów publicznych w Polsce. Podkreślił, że media narodowe "przez lata były osłabione finansowo i pod względem politycznym, bo poważne grupy społeczne zostały z tych mediów wykluczone, nie miały dostępu w debacie publicznej". Przekonywał, że zagwarantowanie w Radzie dwóch miejsc dla osób wskazanych przez kluby opozycyjne zapewnia opozycji wgląd w to, co dzieje się w mediach publicznych w każdej sferze, także finansów.
Z kolei przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski mówił we wtorek w Sejmie, że ubiegły rok był o tyle wyjątkowy w działalności KRRiT, że było to rok zmiany kadencji, od 12 września 2016 r. rozpoczęła się nowa kadencja Rady, a skończyła się pełna, sześcioletnia kadencja poprzedniego składu, któremu przewodniczył Jan Dworak. Kołodziejski powiedział, że Rada funkcjonuje na zasadzie ciągłości, ale w konkretnych decyzjach czy dokumentach strategicznych zmiany czasami są bardzo radykalne.
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, KRRiT, corocznie, do końca marca przedstawia Sejmowi, Senatowi, prezydentowi, a także premierowi sprawozdanie ze swej działalności za rok poprzedzający oraz informację o podstawowych problemach radiofonii i telewizji.