Specjalnym podatkiem polski rząd chce jeszcze bardziej osłabić niezależne polskie media, będące już i tak w nienajlepszej sytuacji finansowej - pisze dziennik.
Narodowo-populistyczny rząd robił to już wcześniej, wykorzystując bogate instrumentarium. I tak polskie firmy państwowe, od koncernu paliwowego Orlen po banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, stanowią dużą część rynku reklam. Kto jest krytyczny, ten nie dostaje ogłoszeń i nie będzie już sprzedawany na licznych stacjach benzynowych Orlenu – czytamy w artykule, cytowanym przez Deutsche Welle.
Dziennik dodaje, że "faktyczny szef polskiego rządu Jarosław Kaczyński od lat realizuje swój cel, jakim jest eliminacja niezależnych mediów” i już w 2015 i 2016 roku oddał telewizję państwową TVP partyjnemu dziennikarzowi. Jednym z zaniedbań Brukseli, Paryża i Berlina było to, że nie zadziałały natychmiast energicznie przeciwko Polsce – ocenia "SZ”.
Taktyka salami
Planowany specjalny podatek jest częścią bardzo efektywnej taktyki salami. Na skuteczny opór się nie zanosi. Niezależne polskie media, tak jak już wcześniej na Węgrzech, umierają cichą śmiercią – konkluduje autor artykułu.
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, którego konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami, połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.
Rządowe plany zaniepokoiły dużą część mediów, które 10 lutego protestowały we wspólnej akcji "Media bez wyboru".
W miniony piątek sprzeciw wobec projektowanych zmian wyraził koalicjant PiS - Porozumienie.