Samolot wystartował w piątek o godz. 8.40 z miejscowości Payerne na zachodzie Szwajcarii. Podróż do Brukseli - rozpoczęta z 3-godzinnym opóźnieniem ze względu na silny wiatr - zajęła mu ok. 12 godzin. Piątkowy lot to zarazem pierwsza międzynarodowa podróż samolotu, który na ok. 600-kilometrowym odcinku między Szwajcarią a stolicą Belgii przeleciał nad Francją i Luksemburgiem.
>>> Dziennik.pl na Facebooku. Zobacz! Polub!
Jednostka ma niezwykła konstrukcję - jest wielkości dużego pasażerskiego samolotu, jego skrzydła mają aż 63 metry, a waży tylko 1600 kg, czyli tyle, co samochód osobowy. Tak niską masę uzyskano stosując najnowsze, lekkie kompozyty. Samolot napędzają cztery nieduże silniki elektryczne, które czerpią energię z umieszczonych na skrzydłach baterii słonecznych. Nocą prąd pobierany jest z akumulatorów ładowanych za dnia. Cała konstrukcja została zoptymalizowana pod kątem oszczędności energii.
Według pomysłodawców projektu największym wyzwaniem podczas lotu okazała się nawigacja samolotu w międzynarodowym ruchu lotniczym.
Lot "słonecznej maszyny" był filmowany na żywo przez ekipę z towarzyszącego jej helikoptera. Nagranie zamieszczono na stronie www.solarimpulse.com.
W czerwcu samolot poleci do Francji, gdzie zostanie pokazany na paryskim pokazie lotniczym. Na rok 2013 zaplanowano lot dokoła świata większego prototypu zasilanego energią słoneczną.
Samolot zasilany wyłącznie energią słoneczną to projekt firmy Solar Impulse, stworzonej przez szwajcarskiego psychiatrę i podróżnika Bertranda Piccarda oraz pilota maszyny, Andre Borschberga.
"Zawsze chcieliśmy, by (ten samolot) stał się ambasadorem energii odnawialnej" - wyjaśnił Piccard. "Solar Impulse właśnie tworzy historię" - dodał. Borschberg przekonuje, że w podobny sposób energię słoneczną można wykorzystać do zaopatrywania w elektryczność samochodów i domów.
Piccard ma już na swoim koncie lot balonem dookoła świata. Szwajcarski psychiatra jest synem Jacquesa Piccarda, który jako pierwszy zszedł na dno Rowu Mariańskiego. (PAP)
akl/